W nocy deszcz mocno zlewał wszystko, a moje myśli były przy ludziach z Dolnego Śląska. Rano zmiana pościeli i odwracanie materaca, do czego potrzeba siły. Potem zakupy niezbędne do przygotowania potraw na chłodniejsze dni. Już mój smak zatęsknił za typowo zimowymi potrawami, postanowiłam więc je zrobić. Ugotowałam zupę z czerwonej soczewicy, na boczku parzonym, z czosnkiem I z majerankiem. Smakuje jak grochówka, a jest lżejszą i ma dużo białka. No i typowo zimowe danie, czyli bigos. Narazie to kapusta, bigosem będzie za kilka dni. Wrzuciłam tam grzyby suszone, trochę boczku podsmażonego z cebula, dwie kiełbaski chorizo, śliwki suszone i jalowiec. Zapowiada się smakowicie. Na obiad była rzeczona zupa i tagliatelle w sosie pomidorowym. Do tego mix sałat z winegretem. Deszczowa pogoda nocna powodowała ból biodra, mąż też cierpi z powodu kolana. Nadreptalam się w kuchni, poza domem byłam krótko, bo wiatr już się wzmagał i uniemożliwiał prawidłowe oddychanie. Obejrzałam serial Forst, który tylko ugruntował mój brak sympatii do prozy Remigiusza Mroza. Nie ma to jak mądrze zrobiony film, na podstawie klasyki gatunku. Jutro szczepienie p-ko Covid, kolejne już. CzCzekam na kuriera z zamówionym mopem, ale chyba zaczęła się przedświąteczna tragedia dostaw. Nic to, poczekam.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
jendraska
18 listopada 2024, 19:23Twoje wpisy kojarzą mi się z raportem takiej perfekcyjne housewife;)) Uśmiecham się do siebie jak cię czytam:) Nie ukrywam jednak, że skorzystałam z twoich podpowiedzi książkowych i filmowych i nie zawiodłam się:)