Dziś zimno, ale bardzo słonecznie, pojechaliśmy zatem na Półwysep Helski, a dokładnie na sam koniec,do Helu, na koniuszek Polski. Droga od Redy do Sławutówka obsadzona jest drzewami bukowymi, mijaliśmy więc morze kolorów miedzianych, ciepłych brązów, żółci wszelakiej. Cud natury w całej krasie. Tylko westchnienia wydobywały się z naszych ust. Dalej, za Puckiem, za rzeczką Płótnicą rozlał się widok na Zatokę Pucką, morze w pełnej krasie, srebrzyste, ruchliwe , zniewalająco piękne. Jedziemy dalej, za Władysławowem skręt na Chałupy , i znów droga w złocie, przeczesywana promieniami słonecznymi , tylko gdzie nie gdzie mocna zieleń iglaka przełamywała te kolory. Droga raczej pusta, bo to mocno po sezonie, jazda doskonała. W Helu na parking i w stronę umocnień artyleryjskich. Mijamy te pamiątki wojenne i czasów zimnej wojny bez ciekawości. To trzeba kochać, aby podziwiać. Przed nami plaża i koniec lądu. Fale całkiem spore bo i wiatr się wzmógł. Przysiedliśmy na chwile w knajpce plażowej tuż nad brzegiem, otoczeni folią osłaniającą, wypiliśmy napój w cieple, z widokiem na horyzont . A potem kładka wzdłuż morza, aż do miasta. Wiało mocno, ale przyjemnie się szło. Wędrówka po helskim deptaku, sporo lokali otwartych, podziwialiśmy stare chaty rybackie, przycupnięte, obrośnięte winem, z reguły z drewnianym zadaszeniem. Takie malutkie, takie zgrabne, cudne. Fokarium widzieliśmy już dwa razy, darowaliśmy sobie. Prof. Skórę spotkałam pierwszy raz gdy był praktykantem na nauczyciela biologii w mojej klasie licealnej. Szkoda , że odszedł, tak dużo zrobił dla Helu, dla środowiska morskiego. Powrót z przerwą na posiłek, to trzecie podejście do restauracji Nordowi Mol, może tym razem się przekonam do ich menu ? Zupa krem z podgrzybków z grzankami, cóż, smak kostki grzybowej z glutaminianem, suchy chleb pokrojony w kosteczkę to nie grzanki, pierogi z gęsiną , do tego sos z torebki , sama mąka , tłuste i mocno takie sobie. Po powrocie do domu Ranigast i herbatka z pokrzywy. A ja kocham prostotę spaghetti aglio e olio. Doznania estetyczne zaspokoiłam dziś w całości, absolutnie i mocno. Smakowo rozczarowałam się ostatecznie, bo do trzech razy sztuka. W restauracji zobaczyłam znajomego , z którym pracowałam , któremu pomagałam rozwiązywać testy z prawa administracyjnego, gdy studiował. Udawał, że mnie nie widzi, żałosne. Dorosły człowiek?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
barbra1976
27 października 2021, 07:51Piękne opisy, aż to wszystko widzę. Znajomy albo nie poznał albo ma w nosie się witać, czemu nie.
Kaliaaaaa
25 października 2021, 18:36Bardzo lubię Hel, zwłaszcza te kladeczki po wydmach i rybackie chaty. Niestety ja bywam latem głównie a wtedy to walka z tłumem. Dość powiedzieć że my ostatnio do fokarium nie weszliśmy bo w kolejce było że 100 osób (lato 2020). W sumie dużo lepiej z własnej woli z tej atrakcji zrezygnować (ja też już parę razy byłam ale mam wrazenie że 10 lat temu jakoś mniej ludzi było;) Pierogi z gęsina też bym zamówiła -niestety to danie często bywa średnie(przynajmniej takie mam doświadczenie). Pozostaje samemu zrobić z resztek świętomarcinskiej gęsi. A w trasie z Helu mogę polecic Winnice Nawrot Mechelinki, byłam w ubiegłym roku i bardzo nam smakowało, widok też piękny;) choć to oczywiście inna kuchnia -bardziej rybno-nowoczesna niż kaszubska.
Campanulla
26 października 2021, 17:02Ooo, nowe miejsce, z pewnościa skorzystam
Gacaz
25 października 2021, 16:45Może znajomy Cię nie poznał? Restauracje to nie moja bajka, rzadko jestem zadowolona.
mania131949
25 października 2021, 16:26Najpewniejszy - bo podobno nie da się go zepsuć konserwantami i dodatkami - jest salceson. :-))) . Może trzeba było mniej wyszukane potrawy zamówić. :-)))
Campanulla
26 października 2021, 17:03Pierogi z gęsiną nie sa wyszukane, to typowo kaszubskie danie.