Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Prawidlowość porzekadeł.


W marcu jak w garncu, i tak dziś jest na Wybrzeżu. Z samego rana pojechaliśmy zawieść moje badania dla doktora, aby popatrzył na nie swoim medycznym okiem. Było słonecznie, chociaż bardzo zimno. Szybko zrobiłam zakupy po powrocie, takie z zapasem , przemyślane pod kątem obiadów, i na spacer. Kierunek odwrotny od zwyczajnego, bo tym razem kończymy na bulwarze. Słonecznie , tam gdzie grzało nawet można było zdjąć rękawiczki. Nad morzem sztorm, wiało jak za cara  ( moja mama tak mówiła), ludzi na lekarstwo. Zeszło 1,5 godziny, ale już w drodze powrotnej zaczęło się chmurzyć. W ciągu godziny pogoda diametralnie się zmieniła przyszła zamieć śnieżna, i tak jest co chwila. Gotuje się w tym marcowym garnku, oj gotuje!  Mąż, który ma fobię szczepień, dzwonił do różnych punktów  w sprawie mojej tam wizyty. W naszej przychodni jeszcze kończą rocznik 51 , moja grupa wiekowa jest przewidziana prawdopodobnie na maj.  W innych miejscach okazało się, że będą szczepić tylko te osoby, które zostały wskazane przez Centralę. Chyba przyjdzie biedakowi siedzieć przy telefonie z niedzieli na poniedziałek, jak tak chce, bo ja mogę czekać cierpliwie. Ten chaos organizacyjny po prostu mnie osłabia i tyle. Oddalam od siebie myśli negatywne. Wczoraj miałam normalny napad cukrowy, kierunek galaretki owocowe. Zjadła dużo, dużo za dużo, nie ma sie czym chwalić. Dziś staram się być grzeczna, na śniadanie owsianka z jabłkiem i jogurtem, na obiad jajko sadzone, ziemniaki pure i marchewka, na kolację planuję  zjeść wczorajszego, drugie pstrąga,  na zimno. Lubię ryby na zimno, szczególnie karpia po Wigilii. Ma zupełnie inny smak , bardziej mi pasujący.  Moja dłoń po kłóciu przybiera coraz to efektowniejsze kolory, niestety brzydko to wygląda. Znów rozmyślałam o moich rodzicach, zbliża się rocznica śmierci mamy. Nie potrafię wyobrazić sobie taty w maseczce. On był zawsze taki "niemanualny", niezgrabny, z pewnością noszenie maseczki byłoby dla taty ogromnym problemem. Poza tym był higienistą , bardzo uczulonym na ewentualne zarazki, bakterie, to także byłoby problemem w funkcjonowaniu. Przyszły tydzień mam medyczny, poniedziałek lekarz kontaktowy, środa stomatolog, czwartek ginekolog.  Oby wszystko było bz. Natomiast kwiecień okazuje się miesiącem rocznicowym.  4 kwietnia kolejna rocznica śmierci teściowej oraz w tym dniu urodziny szwagra, 9 kwietnia rocznica śmierci mamy.  Syn dzwonił i zabronił nam wychodzić bez niezbędnej potrzeby. Tu wskazałam paniczowi, że codzienne wyjście nad morze jest absolutnie potrzebne dla zdrowia fizycznego i psychicznego. Oboje z mężem dbamy o zachowanie wszystkich obostrzeń, nie powinno być zatem niespodzianek. 

  • Joanna19651965

    Joanna19651965

    20 marca 2021, 04:06

    U mnie w czwartek było pogodowe wariactwo - od słońca, przez grad po śnieg. Na dodatek trafiła się mgła jak pojechałam po benzynę. Nie taka zwarta mgła na całej trasie, tylko w czterech miejscach takie mgielne smugi tyle, że na tyle gęste, że wymagały włączenia świateł przeciwmgielnych. Zazdroszczę Ci tych nadmorskich spacerów - mieszkam w mieście, parku pod ręką nie mam, do lasu kawałek, w masce nie daję rady na dłuższą metę chodzić. W maseczce chirurgicznej natychmiast parują mi okulary, w maseczce z filtrem zacisk na nosie po prostu mnie dusi. Efekt jest taki, że w zasadzie wszędzie jeżdżę samochodem, a zakupy robię w ilościach hurtowych, żeby robić je jak najrzadziej.

    • Campanulla

      Campanulla

      20 marca 2021, 17:07

      To prawda. Maseczka dla mnie to także utrapienie. Mam te same odczucia, ale na plaży mozna ja zdjąć, stąd jestem tam często.

    • Joanna19651965

      Joanna19651965

      21 marca 2021, 13:47

      Niestety nie mam plaży w zasięgu ręki, a w parkach tłok :-(

  • Marynia1958

    Marynia1958

    19 marca 2021, 20:04

    U mnie również był marcowy garnek 😂, czekam lepszego czasu, pod każdym względem 😱

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.