Dopiero po 13, a ja jestem zmęczona na maksa. Dziś występuję w roli kuchennej, aby dogodzić kilku osobom. Dla męża zupa z zielonek , to smak jego dzieciństwa. Ale grzyby mył sam, przynajmniej pierwszy raz, bo jako PPD poprawiłam. Zupa wyszła wspaniała, z lanymi kluseczkami. Dla Mamy i dla gości upiekłam ślimaczki z ciasta francuskiego z ricottą, żurawiną i płatkami migdałów. I jeszcze ciasto bananowe z orzechami włoskimi. Na jutrzejszy obiad uda kurze przygotowałam do pieczenia, za chwilkę wstawię je do piekarnika. Ugotowałam też buraki na carpacio z roladą kozią. Na dziś będzie reszta gulaszu wołowo- warzywnego z fasolka zieloną . Teraz chwilkę odpoczywam, bo stałam w kuchni prawie 3 godziny . Wczorajsze warsztaty teatralne okazały się niewypałem. Prowadzący nie ma koncepcji zajęć, oprócz mnie były dwie osoby, bawiliśmy się m. w. w grę " raz ,dwa, trzy baba jaga patrzy." Facet zastanawiał się co chwila, co jeszcze zadysponować, pytany przeze mnie o cel do osiągnięcia, nie umiał powiedzieć. Pracy z tekstem raczej nie będzie. Wytrzymałam te dwie godziny, ale uznałam je za stracone, więcej tam nie pójdę, bo szkoda mi czasu. Musze znaleźć sobie coś innego. Mocno zastanawiam się nad garncarstwem, ale to narazie koncepcja. Wieczorem udajemy się na koncert do Filharmonii Sopockiej, musze jeszcze pomyśleć o stroju.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Campanulla
15 października 2017, 19:16Nie kochanie, to Mama miała imieniny.
Magdalena762013
14 października 2017, 19:03Czy zielonki to zielone gąski? Zawartość slimaczkow dla mnie jest nowością. Czy goście np. Urodzinowi? Oj fajne planujesz dania! Szkoda tylko tych zajęć teatralnych:(.
Campanulla
15 października 2017, 18:54Goście imieninowi. A zielonki to zielone gąski , faktycznie. Zupa wyszła rewelacyjnie.
Magdalena762013
15 października 2017, 18:56To prz okazji wszystkiego dobrego. Moze jestes Tereska lub Jadwiga:). A zielonych gąsek chyba nie jadłam...
zlotonaniebie
14 października 2017, 13:39U mnie też gulasz wołowy z jasiem, i też wyszedł dobry. Tyle że ugotowałam jakby dla pułku wojska!. O, to garncarstwo by mi bardziej pasowało, niż teatr, bo ja nieśmiała jestem. A lepienie, to taka manualna czynność, wiec mi bliska. Zapisz się :))
Campanulla
15 października 2017, 18:55Muszę się zastanowić , bo lubię takie zajęcia.