Chłodno, deszczowo, wyszliśmy na spacer, ale mokre nas przygoniło do domu. To żadna frajda tak moknąć. Zostaje lektura, może coś w TV znajdzie się ciekawego. Kupiłam dziś kolejną gazetę z artykułami w języku włoskim. Uwielbiam! Na śniadanie owsianka z żurawiną i jabłkiem oraz łyżką miodu i łyżką jogurtu . Na obiad pieczony kurczak + fasola zielona. Czytana przeze mnie aktualnie książka często opisuje wspomnienia lub pobyt bohaterów w Gdyni, w Poznaniu, na Kaszubach. Wszystkie te miejsca są mi znane, a syn w Poznaniu mieszka i pracuje. Nomen omen. . Mój brat został po raz 5 dziadkiem, a ja nie mogę się doczekać , to niesprawiedliwe! Żartuję, bo nie chciałabym mieć przeżyć jego rodziny. Wymyśliłam sobie, że w domku letnim uszczelnię miejsca przy rurach siatką metalową , może w ten sposób myszy się nie dostaną. To moje utrapienie coroczne a kota nie mam . Po powrocie z wyjazdu wybierzemy się do Castoramy , aby pomysł ewentualnie zrealizować. Sporo oczekuje także po wykładach Zdrowy dom na UTW, mam już ochotę na jakieś przemeblowanko małe. Idzie jesień, a zatem w domu także należy znaleźć sobie zajęcie. Dzwoniłam do rodziców, jak zawsze nic nie potrzebują , odżywiają się skandalicznie, ale nic nie mogę zrobić w tym temacie, niestety. Jakieś warzywa na patelnie, sosy z torebki, gotowe dania , zupy z proszku. Moje im nie smakuje, co podkreślają za każdym razem, gdy daje propozycję. A z drugiej strony, przecież nie można im na siłę wciskać , zakłócać ich rytm i przyzwyczajenia. Gdyby jakis dietetyk to zobaczył i usłyszał - szkoda gadać.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Magdalena762013
3 września 2017, 16:35Przeczytałam Twoj komentarz pod wpisem zlotonaniebie. I widzisz - nie chce skończyć jak Twoja mama.
Magdalena762013
3 września 2017, 16:36Bez obrazy oczywiscie. Chodzi mi tylko o podobne podejście do gotowania...
Campanulla
4 września 2017, 13:55Całkowicie cię rozumiem.
Magdalena762013
3 września 2017, 16:34Ciesze sie, ze Ciagle cos wymyślasz!! To takie budujące. A z tymi rodzicami to faktycznie trudna sprawa.
zlotonaniebie
3 września 2017, 14:40Jakie to szczęście, że moja mama je przyzwoicie, gotuje tak, że chętnie bym się u niej stołowała, tyle, że bym przytyła na tych jej leniwych, czy pierożkach. Moja mama zawsze bardzo smacznie gotowała, miała taki zmysł, by odpowiednio połączyć smaki, choć nigdy się tego nie uczyła, Miała parę książek kucharskich, ale sama wiesz jakie to kiedyś były książki! Aha, kupowała "Kobietę i życie ", tam też na przedostatniej stronie były przepisy, co tydzień biegałam do kiosku, by kupić. Zawsze była otwarta na nowe smaki, tyle, że były to czasy, że ciężko było rozwinąć skrzydła.
Campanulla
3 września 2017, 15:58To prawda, pamiętam te czasy. Moja mama gotowała z przymusu, niektóre potrawy wychodziły jej wspaniale, inne tak sobie. Jako dzieci często jadaliśmy poza domem, stołując się w zakładach zbiorowego żywienia, barach mlecznych. Obiady domowe były w niedziele, dziś to nie do pomyślenia, skoro tyle produktów różnych jest w sklepach. Z czasem mama gotowała coraz gorzej, jej brak fantazji w tym zakresie wychodził , teraz nie gotuje właściwie wcale, ale odmawia pomocy. Cóż, nic na siłę.