Ostatnimi czasy strasznie się napycham, nie wiem dlaczego, czuję że już jestem pełna, ale za godzinę już coś znowu jem i tak aż mnie rozpycha żołądek, i wtedy pojawia się myśl, żeby to wszystko zwrócić, poczuć się lepiej i lżej. Co mnie najbardziej dziwi, pomimo mojego obżarstwa waga oscyluje w normie czyli ok 58kg, no ale widać, że ciało sflaczało, miejsce mięśni zajął tłuszcz. Chcę powiedzieć dość! Zwłaszcza, że za miesiąc idę na wesele i nie chcę wyglądać tak jak rok temu, przed tym jak schudłam 5kg. Ale nie potrafię się zmusić do ćwiczeń. Ale muszę, muszę muszę! Nigdy nie miałam problemów z brzuchem, a teraz zaczęła mi się robić oponka od tego objadania, jak wypnę brzuch to wygląda jak nic jak ciążowy i to taki już z 7 miesiąc. Mam wszystkiego dosyć, mam ochotę rzucić wszystko w pizdu i pojechać gdzieś bardzo daleko.
Ale od tłustego cielska nie można nigdzie uciec, wszędzie będzie ze mną.
dietasamozuo
4 kwietnia 2014, 20:59dasz radę, spokojnie. każdy ma gorsze dni :) zapraszam do znajomych, bo mój wzrost - chyba 1 raz widzę :D
Anula.lula
4 kwietnia 2014, 20:43Napiszę Ci jedno...jeśli sama nie ogarniesz się w sobie to dalej będziesz się opychała...ja też tak miałam, jadłam słodycze aż było mi niedobrze, waga poszybowała w górę w ekspresowym tempie (a zawsze byłam taka szczupła...) ale walczę, a po miesiącu nie rzucania się na słodycze, przestają one mieć znaczenie, ważny staje się cel...radzę ćwiczyć już teraz póki nie przytyjesz bardziej i będzie coraz trudniej i trudniej...powodzenia