Od kiedy odchudzanie przestało być sensem mojego życia wreszcie są wyniki ;) Zaskakujące ale prawdziwe. Waga dziś 62,6 ale poczekam jeszcze trochę na zmianę paska.
Siedząc w domu całe swoje życie podporządkowywałam odchudzaniu, jedzeniu i spinaniu się, bo nie było efektów. Pilnowałam pór posiłków co do minuty i katowałam się żeby tylko spalić wyznaczony limit kalorii. To była największa głupota.
Teraz jem kiedy jestem głodna. Czuję głód co dwie godziny to jem. Mam ochotę na pizzę? Też ją jem ale średnią na pół albo na więcej części. Jem słodycze i to bardzo często. Jednak tylko troszkę. Dwa cukiereczki, kawałek ciasta czy lody. Nie mam już wyrzutów sumienia.
Biegam, jeżdżę rowerem i chudnę!
Jestem zadowolona. Lecę piec czekoladowe muffiny ! A później wycieczka rowerowa ;)
Miłego dnia ;)
iness7776
10 maja 2015, 17:54Dobrze, że odchudzanie nie jest sensem Twojego życia! Dobre podejście. A co do słodyczy to ostatnio mam częśćiej ochotę na nie :)
angelisia69
10 maja 2015, 17:01i takie podejscie jest zdrowe i najlepsze!!Bo to co opisywalas wczesniej juz graniczylo z zaburzeniami,to jest pulapka i wiezi czlowieka w domu :/