Dzisiaj psychicznie miałam niezbyt dobry dzień. Najpierw musiałam odbyć zaległą wizytę w Urzędzie pracy (wczoraj zorientowałam sięo 13.30, ze do 14 musze się podpisać). Myślałam, ze to nic takiego, każdemu może się zdarzyć tym bardziej, że to mój pierwszy raz. Ale to co mnie spotkało na miejscu przeszło moje najśmielsze oczekiwania (a wyobraźnię mam wybujałą). Dostałam opiernicz jak "bura suka", poczułam się jak śmieć. Pani rozmawiała ze mną tak jakbym była jakimś osobnikiem niezasługującym na szacunek. Myślałam, że za moment wybuchnę i coś jej powiem. Jednak wolałam się nie zniżać do jej poziomu i z tego jestem dumna.
Wracałam do domu w tempie harta na wyścigach taka byłam wściekła, zniesmaczona, nie wiem trudno mi tu odpowiednie słowo dobrać.
No i teraz trochę prywaty.
Mam problem od dłuzszego czasu. Zresztą nie tylko ja. W naszej paczce coś się chłopcom poprzestawiało i myślą, że jak żyją bez ślubu w związkach partnerskich (wg prawa konkubinacie) to są wolni i nie muszą niczego z nami ustalać. Kolejny wieczór (średnio jeden w tygodniu) spędzam siedząc sama bo mój facet bryluje z kolegami po imprezach (w środku tygodnia), upija się i najgorsze jest to, że nie widzi w tym nic złego. W tej kwesti nie potrafię się z nim dogadać. jego jedyny argument jest taki, że kiedy ma się wyszaleć jak nie teraz. A dziewczyn nie zabieramy bo jedna jest w ciąży to nie może i będzie jej przykro albo, że nie możemy się dogadać między sobą (dziewczyny). Rozumiem, że oni potrzebują męskich wyjść ale nie tydzień w tydzień. Teraz i tak już jest ciut lepiej bo chociaż nad ranem nie wracają. Ehh nie wiem czy ja jestem jakaś dziwna ale nie podoba mi się to i nie wiem co zrobić żeby kazdemu pasowało. Bo póki co wychodzę na dziewczynę, która chcę zrobić z faceta pantofla...
Wracając do tematu. Miał być dziś dzień wolny od ćwiczeń (mam mega zakwasy nadal) ale stwierdziłam, że 30 minut nawet mi pomoże na samopoczucie i zaliczyłam Mel B rozgrzewkę, abs, pupę i rozciąganie.
Policzyłam też dzisiaj moje zapotrzebowanie kaloryczne. Wynosi ono 1760 kcal. Dostarczyłam dzisiaj 1370 kcal, co daje nam 400 kcal deficytu. Nie żebym specjalnie głodowała jakos tak wyszło. Czułam się najedzona. Oto menu:
śniadanie: owsianka na wodzie z łyżeczką miodu, łyżką żurawiny i rodzynek, pomarańczą
II śniadanie: jajecznica na cebuli z 2 jaj, kromka razowca, papryka, pomidor
obiad: chińszczyzna (filet z kurczaka, ryż brązowy, mieszanka warzyw chińskich)
podwieczorek: jabłko, grejfrut, pomarańcza
kolacja: kaszka manna na mleku z musem truskawkowym i łyżką dżemu wiśniowego.
Dobrej nocy ;***
agusia1210
4 grudnia 2014, 14:36ar1es1 mimo, iż to nie komentarz do mojego wpisu to też dziękuję za mądre słowa ;-D Caandyy ja z moim mężem ustaliłam sobie 2 weekendy w miesiącu tylko dla siebie. Co miesiąc ustalamy jakie to, by pogodzić plany np z naszymi znajomymi. On spotyka się ze swoimi znajomymi, a ja ze swoimi jeśli chcę, a jak nie to robię masę innych rzeczy. Nam taki układ pasuje, bo ja nie lubię wszystkich kumpli mojego męża, a mój mąż nie zawsze chce być na a'la babskim wieczorze, a przecież nie zabronimy sobie kontaktów z tymi, których lubimy he he Zresztą uważam, że fakt iż jesteśmy małżeństwem i się bardzo kochamy nie sprawia, że wszędzie musimy być i chodzić razem. Każdy ma prawo do swojego małego skrawka świata.Poza tym jesteśmy razem codziennie w pracy i w domu. Kochamy się bardzo, ale fajnie jest czasem pobyć osobno, zająć się samym sobą. Pewnie, że tęsknie za nim. Mimo, iż jesteśmy w dwóch różnych miejscach to myślimy o sobie, piszemy smsy, dzielimy na bieżąco tym co nas miłego spotkało itp.. Powroty wynagradzają nam zawsze 2 dni rozłąki ;-P Może porozmawiaj z chłopakiem i jeżeli Tobie to pasuje to tez sobie ustalcie sobie takie 2 dni w miesiącu. Kompromis jakiś musi być. Pozdrawiam.
ar1es1
3 grudnia 2014, 22:36Jedzac ponizej PPM glodzisz organizm co moze powodowac spowolnienie metabolizmu-za 5,10 lat zeby utrzymac wage bedziesz musiala jesc jeszcze mniej.Tak samo latwo sobie rozwalic gospodarke hormonalna takim glodzeniem sie-i to,ze Ty nie czujesz glodu nie ma tu nic do rzeczy.Do tego marnie u Ciebie ze zdrowymi tluszczami ktore sa dla nas kobiet bardzo wazne aby hormony dobrze pracowaly,Co do faceta sie nie wypowiem bo moj rzadko sam wychodzi-ale my starsi duzo jestesmy;)
Caandyy
3 grudnia 2014, 22:39Właśnie martwie się o to, że będę musiała spożywać mniej kalorii. Tylko nie wiem jak wprowadzając więcej kalorii do jadłospisu jednocześnie chudnąć... Chyba jeszcze zbyt mał książek na ten temat przeczytałam
ar1es1
3 grudnia 2014, 22:44Uwierz,że się da.Jedząc za mało nic dobrego organizmowi nie fundujesz.Pomyśl,skąd ma mieć energię na spalanie tkanki tłuszczowej gdy nie dostarczasz mu energii nawet na prawidłowe funkcjonowanie?Ja z wagą 78kg chudłam jedzać ok 1800kcal a jestem o 10 lat starsza od Ciebie.Dodaj zdrowe tłuszcze-awokado,orzechy,oliwę,tłuste ryby-te produkty nie powodują tycia mimo wysokiej ilości kcal.Tyje się głownie od połączenia tłuszczu z cukrem...I postaraj się jeść owoce do południa.
Caandyy
3 grudnia 2014, 22:51Dzięki za dobre rardy ;) Postaram sie je wdrożyć do życia bo faktycznie waga ani drgnie ostatnio.