Idąc z synem do lekarza (w piątek) wzięłam z JEGO (męża)pieniedzy 200 zł.Zostawilam tylko kartke ze zabralam zeby nie szukal.Nie mialam zadnych wyrzutów sumienia.Po odsiedzeniu 2 godz w kolejce do lekarza dowiedzialam sie ze synowi nic nie jest.Młodziutki pan doktor kazal kupic syropki bez recepty i nie szukac choroby.Kupilam wiec wszystko co sie dało i rozpoczełam leczenie mlodego.W sobote rano juz tak kaszlał ze buzia sie mu nie zamykała.Niestety nasza pani doktor wyjechała na weekand i dopiero wczoraj mogła nas przyjac.Oczywiscie okazalo sie ze syn ma ostre zapalenie tchawicy i krtani.Stanem zdrowia mlodego nawet mąż byl przejęty.Nawet słowem nie wspomniał o brakujacych 200 zł widzac ze wczoraj poszlo kolejne 200.Chyba wiecej nie zaryzykuje wyprawy do naszej przychodni bo jakoś taniej mnie to nie wyszlo.Może jak męza pogonie czasami na zakupy i do apteki to zobaczy ile wszystko kosztuje.
Dietetyczna porazka wiec przemilcze temacik :-)
alicja205
9 grudnia 2013, 11:50Syn też cierpiał na zapalenia krtani, gardła a z kaszlem nie mogliśmy sobie dać rady. Jak już przeszliśmy aptekę w te i we wte to w końcu zrobiliśmy testy na alergie. Chociaż przedtem wszystkie "genialne" panie doktor zapewniały, że to niemożliwe i ze to na pewno nie alergia. Potem wiele miesięcy był na inhalatorach i sytuacja się unormowała. Młodszy też już był w ten sposób leczony (inhalatory, aby złagodzić skurcze oskrzeli po chorobie, ktore są podrażnione) chociaż nie jest alergikiem. przepraszam, że się wtracam, być może Twojego dziecka to nie dotyczy, ale czy robiłaś mu testy..? Życze dużo zdrowia maluszkowi i Tobie wytrwałości :) Pozdrawiam ciepło
inesiaa
9 grudnia 2013, 10:35Ja zawsze albo zabieram meza na zakupy albo jego wysylam, musi wiedziec ile co kosztuje...biedny maly, zdrowka mu zycze:)