Minął pędzikiem. Zostało dobre samopoczucie, dobre nawyki żywieniowe, zamiłowanie do ruchu. Dietę trzymam zgodnie z obecnymi wytycznymi i przysparza mi to trochę kłopotów. Po pierwsze Pan doktor się złości że nie tyję tyle ile powinnam. OK. nie jem kolacji lub podwieczorku bo już mi się na prawdę nie mieści ale pozostałe kalorie wprowadzam grzecznie, usg wychodzą w porządku więc może po prostu nie muszę tyle tyć co przeciętna ciężarna? Po drugie cały czas ćwiczę. No nie na 100% ale jednak trochę ruchu jest więc może w tym też tkwi sekret? Postanowiłam się tym nie przejmować. Synek pozwala mamusi na szaleństwa więc pracuję regularnie 8h, ćwiczę, sprzątam, robię zakupy - zwykłe życie przedciążowe:) Teraz na tapecie wakacje. Z różnych przyczyn wychodzi mi, że najlepsza pora to tak mniej więcej za tydzień:) Gdzie by tu pojechać? Jakieś pomysły? Osobiście zastanawiam się nad Niemcami. W miarę blisko, cywilizacja, i już parę pomysłów co by tam zobaczyć mam. Zawsze mijałam je w drodze gdzieś na południe. Pomyślę jeszcze.
Wszystkim odchudzającym życzę powodzenia w dążeniu do celu.