Wtorek, 26 stycznia 2016
Wychodząc do pracy niewiele brakowało, a wylądowałabym na tyłku. Znowu marznący deszcz pokrył wszystko lodową skorupą. Ledwie doszłam do samochodu. Drogowcy główne drogi zdążyli posypać piaskiem, ale do takiej mam kawałek. Kilometrowy odcinek pokonywałam z prędkością żółwia. Przed budynkiem firmy kolejne zaskoczenie. Nie mogłam wejść na schody, wydawało się, że będę musiała przyjąć pozycję pieska. Powolutku kroczek po kroczku dotarłam do drzwi, weszłam do biura, wyjęłam z szafki sól i zabrałam się za robotę. Dobrze, że tego dnia byłam pierwsza i nikt nie ucierpiał.
Ostatnie dni upływały pod znakiem pracy, ale też przyjemności. W sobotę mój mąż miał urodziny i trochę poświętowaliśmy. Nie byłabym sobą, gdybym nie wykombinowała niespodzianki. Od rana udawałam, że nie pamiętam o jego święcie. Czekałam do popołudnia. W tym dniu Jaś rozgrywał ważny mecz z zespołem Nowego Targu i dziadka Jurka nie mogło zabraknąć na Arenie. Mój mąż to wierny, hokejowy kibic i w żaden sposób nie mógłby sobie odmówić meczu, zwłaszcza, gdy na lodzie jest nasz kochany Jasieniek. Wymigałam się od wyjazdu na Arenę wymówką, że muszę przygotować niezbędne rzeczy do szpitala. Pół godziny po wyjściu Jurka przygotowane urodzinowe przekąski czekały na swoją wieczorową porę. Kupione wcześniej praliny Ferrero Rocher w eleganckim pudełku miały zastąpić tort. Do każdej praliny wbiłam urodzinową świeczkę i w ten sposób powstał wyjątkowy, piękny tort w złotym kolorze. Umówiłam się z Kasią, że zadzwoni do mnie z informacją, gdy Jurek dojedzie na Arenę. Chwilę później i ja tam dotarłam.
Wielkie zaskoczenie i szeroko otwarte ze zdziwienia oczy Jurka na widok idącej Kasi z "tortem" i palącymi się świeczkami warte były zachodu. Nasi znajomi, koleżanki i koledzy będący na trybunach chórem zaśpiewali "Sto lat". W przerwie meczu Jurek odbierał życzenia i częstował kawałkami "tortu". Ktoś zażartował, że pięknie i równiutko pokroił tort. Śmiechu i radości było co nie miara. Zaskoczenie, zamieszanie, niecodzienna sytuacja zupełnie odbiegająca od okoliczności rozbawiła wszystkich. Na dodatek nasze dzielne Niedźwiadki sprawiły dziadkowi piękny prezent, wygrały mecz wynikiem 11:5. Brawo !!!
Wieczór spędziliśmy kameralnie w wąskim gronie rodzinnym. Jurek wciąż wspominał wydarzenie na Arenie. Myślałem, że zapomniałaś, a tu taka niespodzianka - powiedział do mnie. Uśmiechnęłam się, tak niewiele zrobiłam, a tyle z tego radości.
Dobrego dnia Dziewczynki :)
bajeczka675
27 stycznia 2016, 00:47Czasami tak niewiele potrzeba żeby sprawić komuś przyjemność. Dla mnie nie liczą się drogie prezenty, a nawet jestem zła, że się koś kosztuje, ale jestem najszczęśliwsza jak córka narysuje mi laurkę a mąż wręczy ulubioną czekoladę. Świetny pomysł, na pewno na długo pozostanie w waszej pamięci.
bozenka1604
27 stycznia 2016, 08:31Kiedyś w moim towarzystwie był głupi zwyczaj obdarowywania się zupełnie niepotrzebnymi prezentami. Nazywałam je "łapacze kurzu". Drzewka szczęścia, pierdząca blondynka na toalecie, drewniany kibelek z maskotką wewnątrz doprowadzały mnie do szału. Postanowiliśmy, że zamieniamy głupie prezenty na składkę do koperty. Potem obdarowany sam kupuje sobie prezent. Świetny pomysł i wreszcie w domu nie pałętają się niepotrzebne rzeczy. Pozdrawiam słonecznie Bajeczko :)
sarunia66
26 stycznia 2016, 18:42Pomysł wspaniały :)) tegoroczne urodziny na pewno na długo zostaną w pamięci męża jako te inne,nietypowe i po latach jeszcze będziecie je wspominali ze śmiechem .Śliskie drogi to i u mnie zmora osiedlowa,chodniki są posypane piaskiem ,ale uliczka,taka osiedlowa już nie ,a niestety chodnik się w pewnym momencie kończy i tą śliską uliczka kawałek dojść musimy.Lampy przepiękne,zakochałam się w nich :))
bozenka1604
27 stycznia 2016, 08:23Masz rację Saruniu, takie chwile długo się pamięta. Mamy kilka takich wydarzeń za sobą i do dzisiaj je z przyjemnością wspominamy. U nas dzisiaj odwilż i po lodzie nie ma śladu, na szczęście :) Pysiam cieplutko :)
marii1955
26 stycznia 2016, 17:07Wymyśliłaś CUDOWNĄ niespodziankę :))) Taki tort można było swobodnie przetransportować i wnieść PRZED oblicze solenizanta :) Pomysł warty powielenia , rewelacyjny wprost Bożenko kochana :))) Był to dzień pełen wrażeń i niespodzianek , piękny dzień - tego mąż nie zapomni , na pewno :))) A Ty jesteś bardzo pomysłowa :))) Wniosek nasuwa się sam , nie musi to być COŚ DUŻEGO - wystarczy COŚ , co wywoła ogólne zauroczenie i ogromną radość , małe też cieszy - jak w tym powiedzonku " Nie liczy się wielkość , lecz jakość..." Szczęśliwości przesyłam mężowi iii dobrze , że Ciebie ma :) Dla Niedzwiadków ogromne oklaski , dzielni z nich chłopcy :))) Buziaczki pomysłowy Dobromirze :)))))))))))))))))))))
bozenka1604
27 stycznia 2016, 08:16I o to właśnie chodziło kochana Marii, z prawdziwym tortem byłby nie lada kłopot, a poczęstunek wręcz niemożliwy. Praliny doskonale załatwiły sprawę i ze świeczkami wyglądały bardzo ładnie :) I masz absolutna rację, że nie trzeba wyszukanych, drogich prezentów, by zrobić drugiej osobie przyjemność. Wystarczy zwykły ludzki gest i odrobina życzliwości :) Pysiam w Twój śliczny nosek :)
DARMAA
26 stycznia 2016, 13:32Kurcze super-tort z czekoladek w życiu bym na to nie wpadła,szkoda że nie zrobiłaś zdjęcia ale pomysł doskonały i niespodzianka też. U nas od wczoraj dodatnia temperatura więc nie ma ślizgania na szczęście.Pozdrawiam!
bozenka1604
27 stycznia 2016, 08:10Zupełnie nie pomyślałam o zdjęciu, a szkoda, bo takie chwile warto upamiętnić. Pozdrawiam serdecznie :)
Grubaska.Aneta
26 stycznia 2016, 12:36100 lat 100 lat niech żyje nam :-)!!! Ja ostatnio na podwórku zalodzialym ryplam na tylek wylewajac sobie na głowę garczek z resztkami z obiadu którymi miałam nakarmić kury. Efekt ... musiałam wrzucić do pralki ciuchy z siebie i wziąść kąpiel bo we włosach miałam resztki surowki coleslaw i zupę jarzynowa.:-)
bozenka1604
27 stycznia 2016, 08:09Dziękuję Martuś w imieniu Jubilata :) Po upadku to nieźle musiałaś wyglądać z tymi "dodatkami" we włosach. Niby sytuacja bardzo poważna i niebezpieczna, ale jednocześnie komiczna. Buziaczki ślę :)