We wtorek rano waga 65 kg, wybrałam się z tatą oglądać samochody. Byłam zła bo już dwa upatrzone sprzątli mi z przed nosa Znalazłam jedno ale trzeba było jechać prawie 300 km. Trochę dużo. Mieliśmy kilka przygód i tak nam zleciał cały dzień i niestety zjadłam tylko owsiankę, rogalika małego i wypiłam kawę i to było tyle na cały dzień Trochę słabo.
Niestety środa była nie lepsza, bo dalsze jeżdżenia i nerwy ale zjadłam już troszkę więcej.
Na szczęście autko moje już jest , teraz tylko załatwić wszystkie formalności bo to niemieckie autko i będę zasuwać Dotychczas jeździłam cinquecento więc różnica jest
A waga z dzisiaj 63, 7 kg. Czyli spadek 1,3 w ciągu dwóch dni. Trochę dużo i boje się że część wróci. Ale z drugiej strony zszedł w końcu ze mnie ten sylwester i nowy rok.
Działamy dalej.
anet.
14 stycznia 2016, 17:24Ja też jak widzę duże spadki wagi, to jestem podejrzliwa i nie cieszę się na zapas, bo wiem, że coś pewnie zaraz wzrośnie.. Dużo formalności jest do załatwiania jak auto jest zza granicy? Też myślałam o niemieckim, ale przerażają mnie te sprawy do załatwiania, choć tak naprawdę, to nie wiem ile tego jest..
bozena89nz
14 stycznia 2016, 19:29oj duzo tego, na szczęście mój tata wszystko załatwiał. Teraz już nie ma opłaty recyklinkowej, ale musisz zrobić przegląd , zapłacić cło, w Urzędzie celnym jest masakra, a jak tylko coś ci się w papierach nie będzie zgadzało to jest dramat. Potem rejestracja, tablice, ubezpieczenie.