Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pogoda bee, dalej jestem silna i walczę, foto.


Kolejny tydzień za mną. Sobotę miałam szalona,  biegalam cały dzień. Po pracy szybko obiad, sprzątanie i urodziny kolegi męża. Byłam dzielna,  zero alkoholu,  przekąsek,  super. Później szybko jeszcze na urodziny mojej cioteczki,  super kobita. Wymyśliła sobie jeszcze ognisko w taki mróz i duszonki z ogniska,  mmm pycha,  ale byłam silna i odmowilam. Później musiałam jechać jeszcze 50 km w jedna stronę żeby odebrać szwagra z pracy. Jeszcze później z powrotem wróciliśmy na imprezkę kolegi. Nabiegalam się w tą sobotę. 

W niedziele znowu poszliśmy w gory. Wszyscy pukali się w czoło ze gdzie w taką pogodę pójdziemy. Było super może pogoda nie dopisała ale nie padało tylko troszeczkę zmarzlam. Mam teraz energię,  po prostu chce mi się. Kiedyś dużo rzeczy planowałam a jak przyszło co do czego to nie chciało mi się. Myślałam sobie po co mam się męczyć, na co mi to,  lepiej położyć się z czekolada przed tv.

Jest mi lżej,  lepiej się czuje. Może nie chudlam w tym tygodniu ale to wszystko przez @. Ćwiczę z Ewcią,  biegam. Przyzwyczaiłam się do nowego jedzenia, a słodycze kompletnie mnie nie ruszają.

Juz się nie poddam nie tym razem. Moim marzeniem jest 60 kg. Tyle to chyba w gimnazjum warzylam. Wiem ze dam rade, może powoli ale dojdę do celu. To w końcu tylko 7 kg :-) 

  • Ajmmj

    Ajmmj

    12 października 2015, 13:58

    W góry chodzi się prawie przy każdej pogodzie;) Też pomykałam po górach w tę niedzielę i było cudownie. Wiatr, zimno, cudownie:) Piękne widoki.. Uwielbiam się zmęczyć. A, że noszę na sobie 15 kg nadbagaż to dyszę jak lokomotywa:):)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.