Yes, Yes, Yes mega szczęśliwa i zmotywaowana. Waga przez prawie dwa tygodnie nie chciała się ruszyć z miejsca i uparcie pokazywała 68,2 kg. Mimo trzymania się diety bez żadnych grzeszkow i ćwiczeń, uparciucha trwała przy swoim. A dzisiaj, O matko ta wredoda w końcu pokazała spadek i to 67,4 czyli 0,8 kg mniej, no aż musiałam to kilka razy sprawdzić. Jest sukces i mega motywacja na kolejne dni.
Dzisiaj czeka mnie jeszcze wizyta teściów, w sumie to pierwszy raz kiedy nas odwiedzają a od naszego ślubu minęły już trzy miesiące. Przynajmniej poranna waga mnie podbudowala. Siedzę teraz w pracy do 13 ipotem będę gonić z wywieszonym jeziorem żeby wszystko ogarnąć, mój mąż wróci dopiero kolo 16 i wszystko zostało na mojej głowie, ale dam rade.
Oj początki były ciężkie dla mnie, odpuszczenie sobie słodyczy było ciężkie, kiedyś to codziennie musiało być coś słodkiego, a wsuniecie całej tabliczki czekolady to dla mnie nie był żaden problem, znikala nawet nie wiem kiedy. Dzisiaj kupiłam tiramisu dla teściów i spróbowałam dosłownie pół łyżeczki i dość, nie ciągnęło mnie więcej, a kiedyś to pewnie musiałabym lecieć jeszcze dokupić.
Jeszcze nigdy nie wytrzymalam tyle na diecie, mijają juz dwa miesiące a mnie nie ciągnie ani do słodyczy, chipsów czy %. Mój mąż bardzo mnie wspiera, kiedy może to biega ze mną i ćwiczy, a kiedy jest w pracy ćwiczę sama z Ewą. Kiedyś nie mogłam się zmotywować, nawet ślub i sukienka ślubna nie motywaowaly mnie do schudniecia, aż w końcu coś we mnie pękło i trwam tak od sierpnia.
Czuje się cudownie, lekko, mam energię, siłę, czuje się zdrowsza, nie pamiętam kiedy ostatnio glowa mnie bolała a kiedyś to co chwile musiałam brać tabletki przeciwbólowe bo nie mogłam wytrzymać. Czuję że jestem zdrowsza, czuje ze jestem SZCZĘŚLIWSZYM człowiekiem!!
Hera.
3 października 2015, 11:02Świetnie, oby tak dalej :) powodzenia ;)
bozena89nz
3 października 2015, 11:11Dziękuję :-)
jadzia84
3 października 2015, 10:40Super! Twraz juz ruszy :-)
bozena89nz
3 października 2015, 10:46Niech leci i nie zwalnia