Jakoś kulawo z tą dietą, zapał gaśnie i zdarzają mi się wpadki. Jednak powolutku ale waga spada. Na szczęście zdrowie mi dopisuje i mogę ćwiczyć i biegać. Przy poprzedniej próbie schudnięcia - tego mi zabrakło, przez kontuzję kolana byłam uziemiona na pół roku. A bez wysiłku fizycznego efekty były mizerne i odpuściłam. Zamiast spadku - wielkie jojo.
Dzisiaj odbyłam bieg z cyklu "Kaszuby Biegają" - dla uczczenia pamięci ofiar rozstrzelań hitlerowskich w 1939. Dopiero jak się zapisałam, to się wczytałam w historię tego miejsca - Piaśnica koło Wejherowa. Były tam masowe mordy inteligencji z Gdańska i Gdyni a także osób psychicznie chorych ze szpitali. Myślałam o tym w czasie biegu, jakie to były straszne czasy...
10 km po lesie, trochę górek też było - dało mi to do wiwatu. Na ostatnich kilometrach to był raczej marszobieg niż bieg, ale najważniejsze że się zmieściłam w limicie czasu. Endorfinki się wydzieliły, więc było super!
Mastiko
9 kwietnia 2014, 09:16Gratuluję biegu. Ja w sobotę biegnę 17 w Biegu na rzecz Ziemi w Uniejowie. Stres jest. Najgorszy start, wszyscy ruszają jak szaleni. trzeba przetrzymać pierwsze dwa kilometry i potem już ok. Pytałaś o maski i wyobraź sobie, że maski są dobre, chronią nas i absolutnie nie wolno ich zdzierać, ani demaskować. Mówią wiele o naszych przeżyciach, Trzeba sobie z nich zdawać sprawę, ale są potrzebne. U mnie słabo ze spadkiem wagi, ale pocieszam się, że może dużo trenuje i tyle glikogenu naprodukowałam. Każda wymówka jest dobra. :)
aiga10
6 kwietnia 2014, 10:41Brawo!!! Taki dystans to mega wyczyn. A z odchudzaniem, to ok zaliczyłaś wpadkę, ale szybciutko musisz się pozbierać i dalej we właściwym kierunku. Tyle już osiągnęłaś i nie możesz teraz zrezygnować. Zobacz na swój plan odchudzania, który zrobiłaś. To tylko kilka miesięcy. To nie jest dużo w zestawieniu z latami, przez które często nie jeden z nas walczy z kilogramami. Więc pełna mobilizacja. Musimy dać radę.
chisiaa
5 kwietnia 2014, 23:00Brawo....ciężki bieg,ale ku pamięci.Warto pocierpieć.|Co do historii,to na wschodzie jest taka rzeka,która w latach 40-ych,w swoim nurcie jako zaporę miała równo ułożone ciała polaków...zabili ich ukraińcy i niemcy...głównie banderowcy.Piękne krajobrazy,kochane Bieszczady.Co do dietki,będzie lepiej,dasz radę.Ja chyba też.:-))))