Witam Was kochane i przepraszam
Jak zwykle przez "nicnierobienie" nie mam czasu na rzeczy ważne, od powrotu z wojaży Swiąteczno-Noworocznych ciągle coś lub ktoś mnie absorbuje na tyle że nie mam czasu na nic - dosłownie na nic.
Tak właśnie ostatnio tłumaczę sobie wszystkie stracone dni a jest ich coraz więcej, nie mogę się pozbierać od kiedy nie pracuję, na początku wydawało mi się że będzie fajnie odpocząć trochę, poleniuchować w domu, jednak tak nie jest pierwsze kilka tygodni po operacji kolana skupiałam się tylko na tym kiedy przestanie boleć potem kiedy pozbędę się kul a później okazało się że mój wspaniały szef nie zamierza być już "moim szefem" poza tym już nie było czym zająć myśli więc zaczęłam powoli zsuwać się w dół, wszystko się do tego przyczyniało, brak pracy, spory ubytek finansów bo jak u wielu innych pracowników moja umowa opiewała na najniższą (reszta pod stołem) kiedy wylądowałam na zwolnieniu lekarskim moje dochody spadły czterokrotnie, sądziłam że to "chwilowe" okazało się że chwila potrwa trochę dłużej
Znowu udawałam że zwolnienie z pracy to nie koniec świata, nie ta to będzie inna, planowałam zacząć poszukiwania zaraz po nowym roku i wyszło jak zwykle Zus Wszechmogący postanowił wysłać mnie na miesięczną rehabilitację.... niby fajnie bo kto by się nie cieszył z miesięcznych wczasów w górach w środku zimy - np ja ??? bo nikt normalny nie szuka pracy w styczniu wiedząc że cały luty spędzi na "wczasach" więc mój dołek robi się coraz głębszy a ja moszczę się w nim coraz "wygodniej"
jakby tego było mało mojemu ślubnemu zaraz po nowym roku "odjęło" ręce, lekarz badania, prochy, zastrzyki, kolejny lekarz kolejne badania kolejne zastrzyki i tak przez 3 tygodnie, mój R nie ma prawa jazdy (dla zainteresowanych nigdy nie miał ) wiec woziłam go dwa razy a czasami częściej, okazało się że to kręgosłup a ściślej jeden z dysków tak się "wytarł" że kręgi uciskają na nerw i stąd te bóle i blokady barków
Nie wiem co mam napisać ale obiecałam sobie że wywalę z siebie wszystko szczerze a więc pomimo ogromnej miłości i prawdziwego strachu o jego zdrowie nie mogłam przestać myśleć że jego chorobowe jeszcze bardziej uszczupli nasze kiepskie już dochody, ja naprawdę nie jestem aż taką zołzą.....chyba
A tak w temacie właściwym temu miejscu - w końcu zaopatrzyłam się w baterię do wagi mój pasek nie jest zgodny z prawdą (miesięczne odstępstwo od diety zostawiło swój ślad na mnie) ale nie zmienię go póki waga nie będzie mniejsza a wiem że będzie.
Od poniedziałku znowu pilnuję diety i mam nadzieję że wyjazd na przymusowe wakacje uda mi się zamienić na zrzucenie kilku kolejnych kilogramów
Wyrzuciłam to z siebie może teraz uda mi się odessać od tego ciasnego dołka w którym utknęłam.
Pozdrawiam wszystkich którym udało się dotrwać do końca moich nudnych wynurzeń
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
zyfika
27 stycznia 2014, 07:45Cholewcia!Szkoda,że wcześniej nie wiedziałam o tych drewnianych deskach!Pooglądałam je w necie,poczytałam i stwierdzam,że są faktycznie fajne i ceny atrakcyjne....no cóż,nie pozostaje mi chyba nic innego jak znowu stanąć na wucecie:)
inesiaa
26 stycznia 2014, 15:55Nieszczescia chodza parami to fakt, ale pomysl ze mogloby byc jeszcze gorzej...uszka do gory, nic nie trwa wiecznie wiec i ta zla passa w koncu przejdzie:)przytulam:)
zyfika
26 stycznia 2014, 10:53Dobrze,że tu wróciłaś,że znowu coś napisałaś i wszystko z siebie wyrzuciłaś.Jak widzę ten rok nie zaczął się dla ciebie najlepiej a na dodatek sprawdza ci się zasada,że nieszczęścia chodzą parami.Wierzę jednak,że nic nie trwa wiecznie i po złych dniach w końcu wyjdzie słońce!Twój niepokój o zdrowie męża doskonale rozumiem bo przechodzę to samo.Mój ma za sobą już 3 operacje na kręgosłupie i teraz znowu dolegliwości bólowe wróciły z taką mocą jak jeszcze nigdy dotąd.12 lutego ma wizytę u neurochirurga,zobaczymy co powie i co dalej,boję się,że czeka go kolejna operacja.No ale nie ma co się martwić na zapas.Trzymaj się dzielnie i pisz regularnie!No i wracaj do diety!Pozdrawiam!