Dziś drugi dzień intensywnego przygotowywania się na wyjazd nad morze.
Moje starania oceniłabym w skali 1-6 na 5.
Dieta - w porządku, ale skusiłam się na paseczek Milki tej jakiejś z herbatnikami
Ale poza tym trzymałam się rozpiski wywieszonej na lodówce
Z ćwiczeń też jestem zadowolona:
50 brzuszków na piłce
50 "brzuszków nogami"
i 40 długości basenu czyli... kilometr przepłynięty
A teraz padam na twarz bo niedawno wróciłam z tego basenu i jak to zawsze po przebywaniu w wodzie jestem zmęczona i opędzlowałabym całą lodówkę. Więc chyba najlepiej udać się na spoczynek
Nirwanaa
21 sierpnia 2014, 23:37też tak zwykle mam po basenie :) głodna i zmęczona :) zwykle robię sobie drzemkę po nim ;)
tilgg
31 lipca 2014, 23:55Ładnie z tym basenem! Ja jestem niebasenowa, nie wyobrażam sobie tyle przepłynąć...i to tak bez przerwy pływałaś? Ale karcę Cię za tę czekoladę!!! Ja wiem, że potwornie trudno jest ZUPEŁNIE odstawić słodycze, ale jedząc "troszeczkę" same sobie robimy największą krzywdę, bo organizm nie ma kiedy odzwyczaić się od cukru...Ja już trzeci tydzień bez słodyczy i nawet nie brakuje mi ich. Gadam o tym, że zjadłabym, ale piję wodę i zapominam :)
SemperFidelisx
31 lipca 2014, 07:08też bym poszła na basen ale wstydzę się tego mego cielska...
grubaokularnica
31 lipca 2014, 06:27Gratuluję, piękna aktywność :) Oby tak dalej!