Wróciłam nim zdążyłam wyjechać. Miałam ciężki czas i mam nadal, jak zwykle przecież. Kropka. Dzisiaj przeżyłam jednak tak fajny dzień, że zachciało mi się to jakoś utrwalić. Słoneczko kochane wyszło tak spektakularnie, że jak z automatu, bez żadnych pertaktacji z sobą, wyskoczyłam z łóżka, umyłam się i poszłam na rower. Bez atakowania się myślami, że za późna pora, za dużo ludzi, samochodów, zgiełku. I cel wybrany jakby intuicyjnie, a jakże trafiony!
Nie mogłam się nadziwić, że takie eleganckie ścieżki mi pobudowali w zaledwie kilka lat odkąd brodziłam tam w błocie ostatnim razem. Jestem bardzo podekscytowana, bo chociaż ceniłam sobie te zakątki to jednak rzadko tam bywałam. Do tej pory przez większość trasy było się skazanym na jazdę ramię w ramię z samochodami. Pobocze właściwie nie istniało, nawierzchnia była słaba. Teraz nie mam wymówki, trasa jest naprawdę cudna, istne spełnienie marzeń cyklisty. Co prawda w dzisiejszym wariancie nie wykręciłam dużo, ledwo 20km i to w tempie zagubionego turysty, ale z tego co widzę na mapie potencjał jest ogromny. Cieszy mnie to i cieszy wiosenna aura, dawno nie byłam tak głodna wrażeń.
Waga nieznana. Odpuściłam zwyczajowe ważenie w piątek, bo w wyniku walentynkowych wydarzeń zrobiłam sobie odroczony tłusty czwartek. Kupiłam co tam mi się podobało, między innymi brownie z Wedla (na punkcie którego dostałam fioła od pierwszego zobaczenia w gazetce) i żarłam przez 2 dni. Pękło jakieś 6000 kcal w tych zakupach, ale szczerze nie mam poczucia winy, nawet mnie to jakoś specjalnie nie podłamało. Po prostu skoro sobie pożarłam więcej te kilka dni temu to teraz jem mniej, ale też bez przesady. Nie rozpaczam. Działałam całkowicie świadomie. Chyba nawet już wyszłam na zero. Wracam do ważenia w tym tygodniu.
rabarbar_03
13 kwietnia 2024, 10:15Cześć Bona, co u Ciebie? Pozdrawiam
Marieke
25 lutego 2024, 16:45Też dziś sobie zrobiłam wycieczkę rowerową, dobrze się przewietrzyłam i nasłoneczniłam, od razu lepsze samopoczucie 🌞 Życzę satysfakcjonującego wyniku kolejnego ważenia 🙂