dzis wyjatkowo slabo sie czuje. Paradoksalnie, bo celowo zjadlam dzis w Starbucksie kawalek slodkosci, a tak, nalezalo mi sie, tyle kilogramow za mna, a co? :))
Mysle ze zwiazane to z nadchodzaca wiosna, jutro trza by panne Marzanne utopic w stawie.
Chyba zasne jak baby. Swieczuszka green tea juz sie żarzy i niezly zapach daje !
Apropo tych galaretek Hartlejowskich low calorie. Ekstremalnie smakuje mojemu FREDOWI ,oblizuje sie małpiszon i wszamuje jak kuraka.
caro999
21 marca 2010, 19:03Robie kazde slodkosc, ktora sie znajduje w starbucksie w swojej fabryce :o) to bomby kaloryczne :)
parla32
21 marca 2010, 11:26ja je uwielbiam,ale niestety staram się je omijać ,ale nie zawsze mi sie to udaje,a czasem poporostu jem i już. Apropo sliczny pierścionek!!
azazeel
21 marca 2010, 10:34no kotek jest fajowy...u mnie w domu jest koszatniczka- przygarnęłam ją. Brat męża wyczaił ją w koszarach, na służbie- karmili ją suchym chlebem...możliwe ze komuś zwiała, no chyba że drań ją wyrzucił... chcemy z synkiem jeszcze królika kupić, maż by chciał takiego z Playboya- hahahaha, marzyciel. buziaki
Orzeszek1985
20 marca 2010, 23:12Slodki kociak :)