tak, tak...
dziękuję dziewczyny za komentarze pod poprzednim wpisem:) <zaróżowione policzki>
Sesja nad morzem po prostu wywołuje u mnie megawzruszenie. Jestem szczęśliwą mężatką, wiecie. :))))))))))))
Powiem tyle - wczoraj zrobiłam calzone z kurczakiem i brokułem i zjadłam w ramach kolacji. Obiadu nie było. Dzisiaj moje menu nie było ani złe ani dobre, ale własnie otworzyłam krakresy i piwko i nie odmówię sobie. Trochę normalności się należy. :)
Mój mąż wymyślił, że wyskoczymy w weekend nad morze, ale jak wróci z pracy, to jeszcze stwierdzimy, czy jedziemy.
Po Chodakowskiej bolą mnie wszystkie mięśnie. Wczoraj bolały, a dzisiaj jeszcze bardziej.
Jednak jedziemy nad morze. JUUUPI! :) Odezwę się w poniedziałek pewnie. :)
Pozdrawiam,
M. :)
Neptunianka
12 września 2014, 23:34Wypoczywaj!
panacottaa
12 września 2014, 20:12oby wycieczka sie udala:) nie miej wyrzutów sumienia, do czasu do czasu trzeba przegryżć coś normalnego bo można sfiksować:)
Vivien.J
12 września 2014, 20:11Super są takie spontaniczne wycieczki ;) Udanego wypoczynku! :)