Czy coś zdziałałam przez poślubny miesiąc? Oczywiście. Pływałam, jeździłam na rowerze. :) Teraz po prostu w miarę zdrowo staram się jeść i uprawiam sport. Gorączki nie są sprzymierzeńcami sportów uprawianym gdzie indziej niż w wodzie. Dlatego pedałowania było tyle, o ile pozwalała na to temperatura.
Wczoraj i dzisiaj nad jeziorem. Wpadło kilka piwek, a wieczorem grill (kiełbaski z kurczaka, 93% mięsa) i do tego zdrowa sałateczka mojej roboty. Czyli nie było tak źle. Najważniejsze jest to, że byłam pierwszy raz nad jeziorem z moim mężem. :) Jutro w końcu kończy się ta największa bieganina. Będziemy mieli więcej czasu dla siebie.
Dzisiaj byliśmy na chrzcinach u mojego męża kolegi. Był obiad, tort... a potem mój musiał wrócić do swoich obowiązków ;-(, a ja śmignęłam nad wodę z chrześnicą męża. Na plaży spotkaliśmy moich rodziców, więc zamiast czytania książki była pogawędka, oczywiście w między czasie, kiedy nie pływałam. Staram się trzymać równe tempo i zgrabnie i dobrze wykonywać ruchy. Pływanie fajnie rozluźnia, moje łydki nie są tak nabrzmiałe, tylko smuklejsze, jakby bardziej odprężone.
Wróciłam znad wody, pokroiłam wszystko do pomidorówki, wrzuciłam w garnek i dosiałam mojego kochanego dwukołowca. 16 km zaliczone w godzinę. :)
A teraz troszkę ogarnę, wskoczę pod prysznic i poczekam na moją drugą kochańszą połowę. :)
elewinka1989
11 sierpnia 2014, 22:21Kiełbasa to dla mnie kiełbasa-mieszanina mięsa i tłuszczu. Nieważne że drobiowa-93% mięsa...
sronka
11 sierpnia 2014, 15:50super u Ciebie, sielanka małżeńska trwa:)
Avika87
11 sierpnia 2014, 13:15Pływanie w taki upał to raj dla ciała i duszy :D
paulinkaa19881
11 sierpnia 2014, 10:17Ja uwielbiam pływać, ale tylko w basenie tam gdzie widzę dno...