Czasami mam gorsze dni, nie mogę się patrzeć na swoje nogi, uda, pupę i dzisiaj jest właśnie taki dzień...
Byłam popływać, pół godziny pływałam żabką i na plecach (ponoć wyszczupla nogi). Na rower dzisiaj nie idę, a na kolację szykuję makaron z szynką... pełnoziarnisty oczywiście.
Wypiję sobie piwko, taki zimniutkie z lodówki.
Miałam jechać z rodzicami nad morze, ale chyba nici z tego. Zobaczymy... Nawet jeśli wyjazd nie dojdzie do skutku, to jadę się spotkać z moimi znajomymi. A teraz idę w gary... ;)
Potem wezmę prysznic, wypeelinguję się, wymaseczkuję i będę odpoczywała.
Gorsze dni są do kitu. Czas wrócić do biegania.
Plan na sierpień: pływanie na rozluźnienie, rower: 200 km, bieganie: 40 km. Cele realne.
Pozdrawiam :)
poziomka1905
2 sierpnia 2014, 21:14buzka kochana! nic sie nie martw! gorsze dni jak dobrze wiemy sie zdarzają ale na szczęscie tez się kończą! rob cokolwiek chcesz byle sie zrelaksowac! :)
Laydee87
2 sierpnia 2014, 09:33widzę kochana, że przeżywamy podobne gorsze dni w tym samym czasie :) Ty masz chociaż super brzuszek a ja ani brzucha ani zgrabnych nóg nie mam :P u mnie to wszystko strasznie opornie idzie ostatnimi czasy, kiedyś szybciej chudłam, ale może do końca nie było to właściwe... czas, czas i jeszcze raz czas. i duuużo cierpliwości :) dziękuję kochana za dobre słowo :*
paulinkaa19881
2 sierpnia 2014, 00:37ja tez mam dziś taki dzien...;/ chyba cos w powietrzu wisi ...
naajs
2 sierpnia 2014, 00:00Też czasem mam takie dni.. ale dążymy dalej do celu :) Głowa do góry! A plany na sierpień jak najbardziej realne i motywujące :)