Dokładnie. Tak wyglądał mój wczorajszy trening.
Siemanko!
...bo miał być Skalpel, ale stwierdziłam, że zaszaleje... i pokusiłam się Killerem, ale zrobiłam pół i pół Skalpela... Nie tłumaczę się, ale to skakanie, naprawdę sprawia, że nogi megabolą (przez pierwsze 2 tygodnie ćwiczenia Killera bardzo bolały mnie stopy w lipcu, pamiętammmm.....) a jeszcze miałam zakwasy, z którymi chodziłam 2 dni i megaciężko mi było... Nie lubię robić czegoś połowicznie, więc chodzę dziś niepocieszona i postanowiłam dziś Killera zrobić całego. Ale to tak za 2 godziny jak obiad mi się odleży. Teraz muszę chwilę poleżeć, bo jestem pół godziny po obiedzie dopiero.
Zakway w 85% poszły w las, przyzwyczaiły się jako tako do wysiłku, więc mogę spoko dawać sobie w sadło.
Przed snem poczytam co u Was, a teraz chlasnę się na łóżko na chwileczkę i odmóżdżę przy TV.
OnceAgain
10 stycznia 2013, 08:33Kurde Ty po takiej przerwie jesteś w stanie ogarnąć chociażby połowę killera a ja ćwicząc w sumie przez większość czasu coś chyba bym nie dała rady... trzeba popracować nad formą ;)
magda112131
9 stycznia 2013, 21:16hehe brawo:) pół killera pół skalpela i tak jesteś dla mnie mistrzunio:D
sylwunia001
9 stycznia 2013, 19:47jak zrobisz całego killera daj znać :)
poziomcia
9 stycznia 2013, 19:15Tez killera zrobilam wczoraj bo robiłam z giwzdami i jakos mi to nie podeszlo za malo kopa ale dzis dupsko boli :P
MllaGrubaskaa
9 stycznia 2013, 18:39Dwie połówki dają całość ;) Nie jest źle !!!
paauulinaa
9 stycznia 2013, 17:24Pół kilera i skalpela można traktować jako jeden cały trening ;)
mili80
9 stycznia 2013, 17:11Trochę jesteśmy jednak podobne, bo ja też jak już zacznę to muszę skończyć, bo jak do połowy to mam wyrzuty sumienia :P Trzymam kciuki za dzisiejszego Killera :*