Prawie połowa ,,nowego" odliczania. A u mnie nie zmieniło się nic od dłuższego czasu. Mam nadzieję, że po @ wymiary dojdą do ładu, bo czuję się jak napakowane zombie.
Dziś już w ogóle jest lepiej. Jest tylko brzuch delikatnie nabrzmiały. Chociaż nie to mnie martwi, ale cellulit którego nie miałam, a po Killerze wylazł... mam nadzieję, że zniknie! Normalnie @+cellu i jestem zbita z tropu.
Wczoraj zapomniałam, że na imieniny do dziadka, wypiłam 4 kieliszki miodówki, szkalnkę soku grejpfrutowego, 1 kawałek drożdżówki, 1 jabłecznika (swoją drogą był pyszny-szok!)+4 rodzaje sałatki, ale wszystkie lekkie po jednej łyżce+podudzie z kurczaka. Te placki i wódka podbiły kalorie, ale spoko. Nie miałam pełnego brzucha, bo w sumie naprawdę opórcz tych dwóch słodkości resztę dziubnęłam.
Wczoraj w ramach treningu był Skalpel. Dziś będzie Killer. Będę robiła na zmianę, a kiedy przyjdzie ładniejsza pogoda - w teren! Tak mi się on marzy. A dziś znowu 16 stopni, zachmurzone niebo, wieje. Także same widzicie? No żyć się nie chce.
Za chwilę jadę do sadu. Nazrywać wiśni. Sobie i rodzicom. Będę robiła konfiturę ... taka prowadziwą, nie z żelfixem... :) i z niewielka ilością cukru. :) I wiśnie się zawekować, wydrylowane. Do placka się przydadzą. I troszkę zamrożę.
Także za chwilę ubieram ciepłą bluzę i ruszam.
Nie mogę się doczekać aż zejdzie ze mnie cała woda. Marzę o tym. Dosłownie...! Za 26 dni idziemy ślub, a ja jestem w jakiś martwym punkcie od tygodnia.
A! Jakby kto pytał. :) Szczerze od dziś przyznaję, że nie jestem już na diecie. Zdrowe, racjonalne odżywianie, bez prania mózgu oczywiście+sport.
Przeszłam stabilizację. Teraz dążę do fajniejszej sylwetki.
3majcie się, Kochane!
Niech moc będzie z Wami!:)
anitka24
21 lipca 2012, 15:53suuuper, że wracasz do formy :-)
martynaaa1919
21 lipca 2012, 15:13Woda to u mnie tez problem podczas@, ale pozniej wszystko wraca do normy:) Chyba musimy nauczyc sie z tym zyc, ze kilka dni w miesiacu wygladamy jak balon;p
88sweet88
21 lipca 2012, 14:52No widzisz ! To dobrze ze masz sie lepiej;)) a woda zejdzie zobaczysz:)
magda4242
21 lipca 2012, 14:10Dobrze, że u Ciebie już lepiej. Wiśni nie lubię strasznie, takie kwaśne są, że szok :D Też dzisiaj robię Killerka, pomęczymy się razem :)
OnceAgain
21 lipca 2012, 11:20Super że wszystko u Ciebie wraca do normy :). No i widzę że z Ciebie to prawdziwa perfekcyjna Pani Domu :)
kamciaa1012
21 lipca 2012, 10:59ciesze się że wracasz do siebie :) na pewno nie długo ta okropna woda zejdzie z Ciebie ;) mniam mniam wisienki :D
asimil
21 lipca 2012, 10:56U mnie z chodzeniem nie ma problemu, ciągle gdzieś się włóczę, niezależnie od pogody. Też nie jestem na diecie (odchudzającej), zdrowo się odżywiam i ćwiczę. Zależy mi na dobrej kondycji i ładnej sylwetce. Trzymaj się, woda w końcu zejdzie.