Na wstępię mojego wpisu chciałam Wam bardzo podziękować za wszystkie komentarze do poprzedniego wpisu. Takie słowa bardzo mnie motywują. Naprawdę. :)
Z wielkiego planowanego sprzątania zrobiłam niecałą połowę. Delikatnie zabrakło mi werwy, ale pomyłam podłogi. Biegałam po kuchni. Poukładałam ciuchy i w szufladach, więc do przodu. Przygotowała sobie jedzenie na jutro, bo cały dzień w pracy... od 9 do 21. Pierwsza dwunastka w mojej karierze. Mam nadzieję, że dam radę, tzn. muszę dać. Chociaż ostatnio dość szybko mi leciał czas. Pożyjemy, zobaczymy.
Dziś na czczo zrobiłam trening Brazil Butt Lift, jak wspomniałam rano. Wieczorem biegałam 35 minut. Zrobiłam jakieś 3,5 km. To mój nadłuższy trening biegowy. Muszę sobie kupić buty, bo te moje niestety są bardzo niewygodne. Noga mi się wykrzywia. Na razie mnie nie stać, ale na pewno po wypłacie zaopatrzę swoją buciarnię w taką parą obuwia.
Wczoraj zrobiłam nie lubiany przeze mnie Cardio Axe. Postaram się robić teraz częściej. Chociaż idzie mi to opornie. Ostatnie 5 minut treningu sobie darowałam. Czyli 25 minut.
Bilans kaloryczny dziś 1340 kalorii pochłoniętych, 65 gr białko, 203 gr węgli, 20 gr tłuszczy
No niestety mało tego ostatniego, natomiast więcej węgli, ale spoko. :) Jest dobrze w sumie...
Z grubszych postanowień: na diecie wytrzymuje do końca mojego odliczania, maksymalnie tydzień dłużej. Potem przechodzę na stabilizację, po 100 kalorii więcej na tydzień i nie ograniczam sportu. Myślę,że to będzie dobre rozwiązanie, żeby nie popaść w jakąś paranoję. Wtedy i tak bilans kaloryczny będzie ujemny, więc na pewno coś tam będzie spadać. A chcę z diety wyjść zdrowo. Ewentualnie jeśli coś by mnie nie satysfakcjonowało, zdecydowałabym się na dietę 1800 kalorii. I sport. Wtedy powoli dochodziłabym do swojej wagi. Stabilizacja potrwa u mnie 5 tygodni, więc niedługo. Myślę, że do zniesienia.
plan na jutro:
śniadanie: owsianka z jabłkiem + pół banana
II śniadanie: pudding czekoladowo waniliowy+ciastko owsiane (12 godzin stania, na nogach, węgle będą mi potrzebne)
obiad: 180 gram piersi z kurczaka+1/2 paczki zupy prezydenckiej (ja to wrzuciłam na patelnie) + łyżka przecieru+troszkę tabasco+10 gram mozarelli+1/3 paczki kaszy gryczanej prażonej
podwieczorek: serek wiejski Hula Krasula + duże jabłko
kolacja: serek wiejski+brak pomysłu, ale na pewno coś wymóżdżę :)
aktywność: jakieś ćwiczenia na czczo, a mam w zamiarze wstać wcześnie...
Będę w domu ok. 22. A Wy nie grzeszcie Moje Kochane aż tak mocno!
asienkaaaa1987
12 czerwca 2012, 18:55Za aparat zapłaciłam 1800 zł ale miałam go już na zębach na 2 giej wizycie :) Miłego pracowania :*
MllaGrubaskaa
12 czerwca 2012, 16:2812 godzin w pracy do wytrzymania , u mnie w sezonie urlopowym to norma , w tym roku prawdopodobnie 3 tygodnie pod rząd będę tak pracować.
asimil
12 czerwca 2012, 15:50Baw się dobrze w pracy. Powodzenia.
kate3377
12 czerwca 2012, 09:44Udanego dnia w pracy:)
PlayboyBunny828
12 czerwca 2012, 09:325 tygodni stabilizacji? Chyba wystarczy.. może mnie też by się przydało ;]
katinkaa
12 czerwca 2012, 08:52no nadrobiłam wszystkie zaległości w twoim pamiętniku:) gratuluje sukcesów :) i oby tak dalej:) mi póki co długie weekendy i euro nie służy:)ale dzis zabiore sie za trening BBL - dzień 1:)
kotusiek
12 czerwca 2012, 08:21Nie dziekuj nam tylko sobie w pierwszej kolejności bo sama do tego doszłaś :) Powodzenia w pracy!
OnceAgain
12 czerwca 2012, 08:12Aż tak mocno grzeszyć nie możemy ale tak ogólnie to nie możemy tak ;). Miłego dnia w pracy.
Avika87
12 czerwca 2012, 08:00Jejku ale Ci zazdroszczę tego brzucha! Ja jak nie wciągam to mam jak w czwartym miesiącu ciąży :( Wiem co mówię, bo moja przyjaciółka właśnie kończy czwarty miesiąc ciąży i jakbym przy niej nie wciągała to byśmy wyglądały tak samo :(
katinkaa
12 czerwca 2012, 07:55powodzenia w pracy :)