Zniechęcenie do odchudzenia polega na tym, że to tak długo trwa. I że po drodze zdażają się różne niechciane wpadki. I tym samym proces ,,schodzenia z niechcianie wielkich ud, dupy" trwa dwa, a nawet trzy razy dłużej niż byśmy chcieli.
Tym samym postanowiłam nie dawać dupy, zrezygnować z alkoholu - nawet w ten majowy weekend. Jak człowiek ma na plaży czuć się jak cysterna, szafa trzydrzwiowa, waleń, czy inny hipopotamowiec to wolę nie żreć, nie chlać i w miarę chęci ruszyć dupiastą galaretę!
Człowiek się kurwa męczy z tymi kilogramami, żeby być choć troszkę szczęśliwszym, ale oczywiście sam sobie w kaszę dmucha, sam sobie dołki kopie. A kto sobie dołki kopie, ten idiota i tyle. No tak jest! Następnym razem jak ktoś mi zaproponuje jakiekolwiek niegodne mnie świństwo, podziękuję. Delikatnie mówiąc.
Miałam różne etapy. Nawet takie, że mówiłam sobie, że do cholery trzeba być w życiu szczęśliwym, że coś od niego nam się należy, więc czemu nie zjeść pizzy? No i masz babo placek. Masz dupo dupę dużą.
Ja chcę schudnąć już raz na zawsze do połowy czerwca i mieć na wszystko totalnie wyjebane. Przejść na stabilizację, ćwiczyć nadal i w końcu pokochać swoje ciało. Już raz osiągnęłam cel i zajebiście go zaprzepaściłam.A czułam się rewelacyjnie.Mega! Ale tym razem tego nie zrobię. Nie mogę już, bo zakończy się to depresją. Niska samoocena jest wynikiem tylko mojej dolnej części ciała.
Nie wiem ile teraz waże. Czuję, że nie te paskowe 57, po obżarstwie dwutygodniowym... oscyluję, że około 59, więc jeszcze 2 tygodnie na wadze nie staję, żeby nie wpiedolić się w jakiś dołek... który sama własnoręcznym szpadlem wykopałam.
Dziewczyny, nie ma co! Ostatni dzwonek, żeby nie straszyć na plaży. Żeby czuć się dobrze we własnym ciele.
Buźka!
Dziś ukrywam się przed słońcem, siedzę w domu. Trzeba zerknąć na mgr.
tyniulka
2 maja 2012, 19:06najbardziej sie boje wspolnych wyjsc do restauracji ze znajomymi podczas mojej 'sily blonnika" chyba wszystkich uprzedze, ze na jakis czas wykluczam sie z takich wieczorow. Jutro moj wielki start. Trzymam i za Ciebie kciuki chociaz masz cudowna figure i zadnej diety nie potrzebujesz!!! buziaki
elewinka1989
2 maja 2012, 18:11hmm...tylko ja się obawiam o ten fitness z moją zerową kondycją... :| też muszę ruszyć dupę-inaczej będę kolejne wakacje z rzędu chodzić w szerokich tunikach :(
czeresniaaa99
2 maja 2012, 16:33nie wpadaj w żadne dołki przez wage nie warto, zważ się jak już poczujesz że schudłas:) i trzeba brac się do ostro do roboty!!!
korbaaa
2 maja 2012, 15:32dokladnie tak sie czuje jak ty tyle ze ja lubie czasami wypic piwko, czy lamke szampana..nie chcem ze wszystkiego zrezygnowac bo kiedys nie wytrzymamy i zucimy sie na wszystko co zakazne :( i tak zle i tak niedobrze :(
jestslodko
2 maja 2012, 13:47He he drugie sniadanie moje wymiata , ponieważ ja nie jadam drugim śniadań :P Ja chce taką wage :( Mogę pomarzyć . . . Moim celem jest schudnąć do 55 kg :)
meggi18
2 maja 2012, 13:23Ile ja bym dała, żeby mieć Twoją wagę, a nie wyglądac jak wieloryb ! :(