Jest kolejny spadek (-0,5kg). Myślę, ze przy w miarę normalnym jedzeniu utrata 2-3 kg będzie dosyć szybka. Później będzie gorzej, zwłaszcza ,ze będę poza domem 2 tygodnie.
Śniadanie zaliczone. Było musli z mlekiem i kubek kawy. Potem planuję kaszę z warzywami, jajka, mix sałat, koktajl truskawkowy. Lodówka pusta, muszę koniecznie wybrać się na zakupy, bo na kolację już nic nie zostało. Poza tym mój drewniany talerz, na którym zwykle leżakują sobie owoce w kuchni, też świeci pustkami.
Wcześniej jednak odwiedzę Dworzec Centralny i ,,Złotą Teresę". Muszę kupić bilety do Berlina, odebrać łańcuszek z naprawy, kupić prezent urodzinowy dla ,,teściowej" i jakiś upominek dla znajomych, którzy zaprosili mnie w niedzielę na kolację.
Generalnie przyszły tydzień zapowiada się dość intensywnie i stresująco. Ale po wczorajszym filmie jedno przychodzi mi do głowy: Ja nie dam rady??Ja??;)
Grubaska.Aneta
10 stycznia 2015, 19:15Piękny spadek ;)
Yokomok
10 stycznia 2015, 11:31Brawo!!! :) I jak to jest, że w tygodniu nie ma czasu na nic, przychodzi weekend i zamiast zregenerować siły, musimy podskoczyć tu, załatwić to, odwiedzić ich, itd. Ciągła gonitwa :( Ale ...my kobiety, damy wszystkiemu radę!! :) Buziaki :)