Wieczór zbliża się wielkimi krokami, a ja nadal w piżamie.Raczej nie zmienię tego stanu aż do dnia jutrzejszego. Mam usprawiedliwienie: brzuch boli okropnie z powodu @, a że nigdzie mi się dzis nie spieszy, to żadnych wyrzutów sumienia u mnie brak.
A. sobie dzis wyjechał do swojego domu. No cóż, niektórzy muszą pracować. Ja mogę cieszyć sie jeszcze kilkoma wolnymi dniami. Od poniedziałku kierat.
Wczoraj byliśmy w kinie na ,,Niemozliwe". Hmm...Nie sądziłam,ze jestem w stanie wyprodukować takiej ilości łez. Film był poruszający. A. tez 2 razy uronił łezkę;)
Będąc w Niemczech nie odmówiłam sobie ponownego zobaczenia ,,Django". Film jest dość długi (2h 25min). Dla Niemców jest to chyba czas nie do wysiedzenia na jednym miejscu, bo dokładnie w połowie seansu ogłoszono 10minutową przerwę. Dziwne. pierwszy raz spotkałam sie z czymś z takim w kinie.
Co do wagi...Cięzki temat:)Dosłownie i w przenośni. jestem teraz duzym, obolałym balonem. Przynajmniej tak teraz się czuję.
alesza
7 lutego 2013, 16:35"Sen spowodowany przez lot pszczoły wokół owocu granatu na sekundę przed przebudzeniem" :) Ja za to dziś jestem trochę szlafrokowa ;) Wczoraj się wytańczyłam (chyba przez 5 godzin :D ), dzisiaj moje ciało chce odpoczywać ;) Natchnęło mnie, żeby zrobić tort bezowy, bo mama się skarżyła, że nie ma co zrobić z białkiem. Właśnie czekam na efekt po piekarniku, zobaczymy, co z tego wyjdzie :) Nie lubię przerw, nawet w teatrze, to mnie wybija ze świata, który oglądam. Na "Niemożliwe" za niedługo pójdę, bardzo chcę to zobaczyć. Jednoczę się w okresowym nabrzmieniu - wczoraj jeszcze tak tego nie czułam, ale dzisiaj...ech. buziaki :)
Yokomok
7 lutego 2013, 16:04Jak sie zecydujesz na zmiany to daj znac, postaram sie cos dla Ciebie wykombinowac:) Ja natomiast cos mietowego teraz bym chciala. Jakis jeden mebel, np.konsole, szafke albo krzeslo. Byloby cudnie:)
Cailina
6 lutego 2013, 21:53Fajny taki dzien pizamowy, ja tez mam na niego czasami ochote, ale wtedy to bylabym juz calkiem zmamziala z dwoma szkrabami dzien w pizamie. Ale samemu to co innego;-)
Yokomok
6 lutego 2013, 21:30Dla mnie zawsze jestes Szczypiorkiem :)
darkcherrymocha
6 lutego 2013, 20:39No właśnie... też mam takie fazy, że praca jest numerem 1, łatwo się w to wciągnąć. Ale przecież życie oferuje nam dużo więcej poza nią. Pozdrawiam i sama też wskakuję zaraz w piżamę :)
darkcherrymocha
6 lutego 2013, 19:34Dziękuję za wiadomość. To jednak ktoś te moje wypociny czyta - uff? Żartujesz z tą przerwą, dobre, w dodatku Django to dość specyficzny film... Rozumiem, że Bonda nowego też przepołowili? ;)
yogna
6 lutego 2013, 17:07Witaj w klubie @ :) heeh. Tez czuje ten dyskomfort,ale wczoraj bylo znacznie gorzej. Pozdrawiam.