Chyba pogodziłam się ze Świetami. Wczoraj nawet na ,,znak pokoju" kupiłam choinkę i ją ubrałam. Pierwszy raz w moim warszawskim mieszkaniu zapragnęłam choinki, a właściwie jej zapachu. Ubrałam ją dośc minimalistycznie ( białe lampki, suszone plasterki pomarańczy, srebrne bombki i 3 ozdoby z białych piórek), bo choinka minimalnych rozmiarów jest i niewiele sie na niej mieści. Na prawdziwą 2 metrową chonkę przyjdzie czas za tydzień na wsi.
Weekend minął nie wiadomo kiedy. Trochę popracowałam, posprzątałam mieszkanie, zrobiłam wspólnie z siostrą świateczne zakupy. Był też czas na spotaknia z przyjaciółmi i z rodziną. Czuję sie znacznie lepiej niż w piątek. Doceniam fakt, że mam wpaniałych ludzi wokół siebie i mogę na nich zawsze liczyć. Przyjaciele, to świetny wynalazek:)
Wagowo? Nie łudzę się ,że schudnę przed świętami. ,,Karpiki", ,,śledziki"...Ciężko mi odmawiać. Staram się jesc zdrowo, ale raczej przesadzam z ilością. Może po Nowym Roku wysilę się na większą motywację.
Buziaki:)
kotek1981
28 grudnia 2012, 23:51A jak myślisz, jak długo warto czekać z kupnem? Zaczynam się już męczyć w moim jednopokojowym mieszkaniu. Pozdrawiam ciepło. :)
alesza
17 grudnia 2012, 23:22Ja jestem wręcz uzależniona od wsparcia kochanych osób:) Muszę czuć, że mam ich przy sobie, wyjść z nimi, pogadać, pożartować, spojrzeć na siebie z dystansem:) Cieszę się, że czujesz się pozytywniej :*
Cailina
17 grudnia 2012, 22:03A to mi przypomnialas o tych pomaranczach, moze sobie zrobie z cynamonem;-)
Yokomok
17 grudnia 2012, 09:06Oj tak, zbieramy sie w sobie po swietach:) i atakujemy:) razem razniej:)
Valdi4320
17 grudnia 2012, 00:13jedz z głową i święta przezyjesz :) pozdrawiam