Próbuję ograniczyć słodycze. Kiedy jest ciepło az tak bardzo nie kuszą, ale jesienią i zimą jest ciężko. Wprowadziłam ,,zamienniki": daktyle, suszone morele, migdały, miód.. Wczoraj nie tknęłam ani kawałka czekolady, żadnego ciasteczka zbożowego i myślałam, że umrę. W dodatku jestem przed @ i to potęguje chęć na cokolwiek słodkiego..Cokolwiek..
Wczoraj zrobiłam sobie mały rachunek sumienia. Tak naprawdę dążę do swojego celu od ponad roku. I co? Nic, stoję w miejscu. Nigdy nie miałam nadwagi, moja waga zawsze była w normie, ale.. mieć 5 kg mniej to moje marzenie. Miałabym wtedy szczuplejszy brzuch i uda. Mam świadomośc, że bez ruchu tego nie dokonam, ale..nienawidzę ćwiczyć. Z aktywności fizycznej preferuję jedynie szybkie chodzenie i s.x. Lubię zmęczyć sie fizycznie, kiedy widze tego cel : np. posprzątane mieszkanie czy ładny ogródek. No ale ile można sprzątać?
ps. waga bez zmian..
alesza
22 listopada 2012, 00:28to może kostka gorzkiej czekolady codziennie, hm?:) Ja jak mam ochotę na słodkie, to robię słodki twarożek ze słodzikiem:) A 5 kg mniej? Da się:) Mnie motywowało robienie sobie zdjęć (a potem cóż męczę nimi vitalijki ;) ) co tydzień i systematyczne mierzenie się. I pamiętnik na vitalii chyba najbardziej. Ja też nie mam kiedy wrzucać ruchu, ale robię proste i krótkie ćwiczenia, które trwają może 10-15 minut co dwa-trzy dni i efekty są, a nawet nie zwiększam powtórzeń ani serii od września:)
lemoone
21 listopada 2012, 10:44niech Pani mi uwierzy,że da się ograniczyć słodycze :) tylko najgorsze, jak zawsze zresztą, są pierwsze dni, no powiedzmy do tych 3 tygodni, a potem.. nawet patrząc na czekoladę lub ulubione ciasto tak nie ciągnie! :)