Witam.
Dieta trwa. Czas jakoś leci. Czasami łapię się na tym, że ma się już dosyć dietkowania. Dzisiaj nie zabrałam II śniadania do pracy. Myślałam - ja głupia - że w sklepiku coś kupię. Nie dało rady. Najbardziej zdrowe były drożdżówki (domowy wyrób) ale na pewno nie polecane na diecie. Chcąc nie chcąc skończyło się na kisielu - dokopałam się do niego w torebce
Dzisiaj jestem po p. Chodakowsiej. Hula nie było.
Pozdrawiam. .
NieidealnaG
18 września 2014, 06:43Takie sklepiki to zło bo najczęsciej nie ma tam nic dla osób na diecie. Taka drożdżwóka raz na pól roku nie zaszkodzi ale ogólnie nie ma nic dla takich jak my w takich sklepikach.