Pod koniec listopada podjęłam decyzję- albo odpocznę od diety, albo nie dam rady i rzucę ją raz na zawsze. 7 miesięcy ważenia każdego zjedzonego kęsa dało o sobie znać. Byłam rozdrażniona, zła na wszystko. Przez grudzień spróbowałam wszystkiego, czego nie jadłam przez te miesiące. A więc zjadłam pizzę (ze 2-3 razy), frytki z KFC (moje najulubieńsze na świecie), popcorn, paluszki. Do świąt nie tyłam, dopiero po świętach i sylwestrze waga podskoczyła mi do 64,4 kg. Powiedziałam sobie DOŚĆ! Dziś udało mi się dobić do wagi sprzed przerwy (62,7- 62,8). Niestety jest nadal kilka cm więcej, niewiele, ale jednak. Do diety vitalii raczej nie wrócę, mam już jej trochę dość, chcę móc sama decydować co mogę zjeść. I jak na razie idzie mi dobrze :)
Sporo zmieniło się odkąd napisałam ostatni raz. Dokładnie dzień po mojej decyzji o przerwaniu odchudzania miałam ciężki egzamin z historii wychowania. Cały tydzień zakuwałam, co do mnie niepodobne. 1.12., w sobotę, miał być egzamin, siedziałam więc do wieczora na uczelni. Wróciłam padnięta i okazało się, że mój M... poprosił mnie w tym dniu o rękę! Ryczałam jak bóbr (ze szczęścia oczywiście ;P). No i tak oto zostałam narzeczoną, a wiosną przyszłego roku będę żoną!
Zapewne po takim czasie nikt mnie już nie pamięta, ale to normalne. Ja często sobie o Was myślałam, brakowało mi vitalii. Zaraz sobie trochę poczytam, choć wszystkiego pewnie nie uda mi się nadrobić...
Mam nadzieję, że u Was jest okej z dietą i ćwiczeniami. No i ze wszystkim innym :)
Całuski :*
Sporo zmieniło się odkąd napisałam ostatni raz. Dokładnie dzień po mojej decyzji o przerwaniu odchudzania miałam ciężki egzamin z historii wychowania. Cały tydzień zakuwałam, co do mnie niepodobne. 1.12., w sobotę, miał być egzamin, siedziałam więc do wieczora na uczelni. Wróciłam padnięta i okazało się, że mój M... poprosił mnie w tym dniu o rękę! Ryczałam jak bóbr (ze szczęścia oczywiście ;P). No i tak oto zostałam narzeczoną, a wiosną przyszłego roku będę żoną!
Zapewne po takim czasie nikt mnie już nie pamięta, ale to normalne. Ja często sobie o Was myślałam, brakowało mi vitalii. Zaraz sobie trochę poczytam, choć wszystkiego pewnie nie uda mi się nadrobić...
Mam nadzieję, że u Was jest okej z dietą i ćwiczeniami. No i ze wszystkim innym :)
Całuski :*
anitka24
21 kwietnia 2013, 21:08szkoda :-(
wikieliwero
14 stycznia 2013, 22:56gratulacje zaręczyn :D Ja pamiętam ale już myślałam że Nas zostawiłaś :( Witaj :D
BigDoll
14 stycznia 2013, 14:42gratulacje!:)
frankfuterka86
14 stycznia 2013, 07:44Gratulacje i powodzenia aby Twoje dieta nie była katorgą tylko przyjemnością :)