Witajcie piękne :)
Dziś dzień ważenia i jest 73,5 na wadze, czyli 900g mniej niż tydzień temu :) ! Moje "późnienie" się pogłębia, powinnam ważyć 73 dzisiaj, ale to nic. Mogłabym być na siebie zła, gdybym się na coś skusiła choćby raz, gdybym choć raz się objadła, czy ominęła ćwiczenia. Ale ja robię, co trzeba, więc fakt, że moje ciało chce chudnąć nieco wolniej, nie smuci mnie. Cały czas chudnę, cały czas mnie ubywa i to się liczy :)
A jutro jedziemy z lubym do mojej mamy, liczę na parę pochwał od rodzicielki ;)
W tym tygodniu było mi bardzo ciężko z ćwiczeniami, bo przyszedł @, brzuszek bolał, a do tego w takim skwarze źle się ćwiczy, ale nie poddałam się. Ciągle próbuję zrobić killera w całości, ale moje lenistwo plus jego poziom wygrywają. To nic, ważne, że ruszam ten tłusty tyłek :P
Jestem taka szczęśliwa! Przez 2 miesiące diety SD schudłam 8,5kg, a ogólnie aż 12,6 i czuję się z tym o wiele lepiej niż wcześniej :) I mój luby zachwycony, dumny, że po dwóch latach gadania, narzekanie zmieniło się w działanie. Ciągle tylko mi ochuje i achuje, a mi to daje ogromnego powera, żeby kontynuować, żeby móc czuć się seksowna, żeby nie patrzeć z zazdrością na inne dziewczyny, a zamiast tego móc patrzeć w lustro z pełną satysfakcją! Ja wiem, że mój M mnie uwielbia w każdej wersji wagowej, ale nie dla niego to robię, tylko dla siebie. I też, żeby trochę pokazać na co mnie stać wszystkim, którzy we mnie nie wierzyli i tym, którym przeszkadzało kiedykolwiek, że jestem gruba (ze specjalną dedykacją dla mojego braciszka, który swego czasu lubił się ze mnie śmiać, bo sam się objadał i nadal był chudzielcem, a ostatnio sporo przytył :P).
Kochane, cały czas śledzę Wasze blogi, trzymam kciuki i biję brawo za wszystkie, najmniejsze nawet sukcesy :)
Trzymajcie się!
Dziś dzień ważenia i jest 73,5 na wadze, czyli 900g mniej niż tydzień temu :) ! Moje "późnienie" się pogłębia, powinnam ważyć 73 dzisiaj, ale to nic. Mogłabym być na siebie zła, gdybym się na coś skusiła choćby raz, gdybym choć raz się objadła, czy ominęła ćwiczenia. Ale ja robię, co trzeba, więc fakt, że moje ciało chce chudnąć nieco wolniej, nie smuci mnie. Cały czas chudnę, cały czas mnie ubywa i to się liczy :)
A jutro jedziemy z lubym do mojej mamy, liczę na parę pochwał od rodzicielki ;)
W tym tygodniu było mi bardzo ciężko z ćwiczeniami, bo przyszedł @, brzuszek bolał, a do tego w takim skwarze źle się ćwiczy, ale nie poddałam się. Ciągle próbuję zrobić killera w całości, ale moje lenistwo plus jego poziom wygrywają. To nic, ważne, że ruszam ten tłusty tyłek :P
Jestem taka szczęśliwa! Przez 2 miesiące diety SD schudłam 8,5kg, a ogólnie aż 12,6 i czuję się z tym o wiele lepiej niż wcześniej :) I mój luby zachwycony, dumny, że po dwóch latach gadania, narzekanie zmieniło się w działanie. Ciągle tylko mi ochuje i achuje, a mi to daje ogromnego powera, żeby kontynuować, żeby móc czuć się seksowna, żeby nie patrzeć z zazdrością na inne dziewczyny, a zamiast tego móc patrzeć w lustro z pełną satysfakcją! Ja wiem, że mój M mnie uwielbia w każdej wersji wagowej, ale nie dla niego to robię, tylko dla siebie. I też, żeby trochę pokazać na co mnie stać wszystkim, którzy we mnie nie wierzyli i tym, którym przeszkadzało kiedykolwiek, że jestem gruba (ze specjalną dedykacją dla mojego braciszka, który swego czasu lubił się ze mnie śmiać, bo sam się objadał i nadal był chudzielcem, a ostatnio sporo przytył :P).
Kochane, cały czas śledzę Wasze blogi, trzymam kciuki i biję brawo za wszystkie, najmniejsze nawet sukcesy :)
Trzymajcie się!
cindurella987
3 sierpnia 2012, 20:31super wynik ;D gratuluje;) i wazne ze robisz to dla siebie - tak 3mac;)
wikieliwero
3 sierpnia 2012, 11:27ważne że poszła w dół w waga. gratulacje :)
Klaudia121444
3 sierpnia 2012, 08:13najważnijesze że wogóle spadło..;] powoli do celu