Według paska spadek tylko 0,2 kg, ale naprawdę 1,0 kg. Dwa dni temu ważyłam 77,8. Wpisuję "na zachętę" z postanowieniem utrzymania :)
Wczoraj zrobiłam kluski śląskie (miałam ziemniaki ugotowane i wyglądały brzydko), duuużo pieczarek w sosie (na maśle z cebulą i pietruszką, grubo krojone jak gulasz), sałatkę (razowy makaron, pomidory, ogórki kiszone, papryka, oliwki, cebula, ciut natki i majonez) i dzban herbaty zielonej z jaśminem z odrobiną miodu malinowego (do picia na zimno). Po prostu pycha. Oprócz herbaty wydzieliłam sobie na dzisiaj porcje, pracuję do 18.00 więc będę daleko od domowej lodówki. Szanse wagowe są!!!
Dzisiaj przyjeżdża Biegły Rewident na osobiste sprawdzanie rachunku zysków i strat. Wiadomo, na żywo łatwiej aniżeli telefonicznie. Męczące to będzie, bo Pan jest nie czepialski, ale chaotyczny. Ciągle wraca do tych samych kwestii z pytaniem na przykład: a co ja sobie tu zaznaczyłem? co ja miałem na myśli? :)
Ale lubimy z Nim pracować. Jest zmęczenie, ale przynajmniej spokojnie i bez stresu.
gabciask
10 czerwca 2021, 14:56Zajrzałam😀poczytałam😀spokojnej pracy i kolejnych spadków życzę
BG1966
11 czerwca 2021, 12:15Dziękuję:)