Boże, zobaczcie na moje uda... Z czerwca. vs dzisiaj. I jakie boczki z dzisiaj. Tragedia. Ale przytyta.
Maleństwo dzisiaj i wczoraj się prawie cały czas rusza.
U mnie intensywnie, bo wczoraj byłam na wsi i robiłyśmy uszka i pierogi, przedwczoraj zrobiłam projekt drugi, dzień wcześniej projekt pierwszy dokończyłam, a dzisiaj chcę skończyć projekt trzeci.
Zostanie mi TYLKO, a może AŻ dwa projekty. 10 stycznia mam już pierwsze dwa zaliczenia, a więc od nowego roku lecę z koksem. Już tak mało czasu zostało do powitania naszego dzidziusia
Dietowo? Nie pytajcie.
Zrobiłam na alle już zakupy wszystkiego, co mi potrzebne. Chyba wszystko już będziemy mieli. Oprócz proszków do prania.
Lecę robić projekt, bo zostało mi mało czasu...
Jutro będę piekła szarlotkę z budyniową pianką
martiniss!
22 grudnia 2018, 16:24No dziecko rośnie to co się dziwisz :) Jeszcze chwila i będziesz mogła stanąć na nogi z nową siłą :) Udanego kucharzenia. Ja mam na jutro: uszka/pierogi, makowiec, tort 1, tort 2, oblać pierniki czekoladą, upiec szynkę z indyka ze śliwką... :D ale za to pierwszy dzień świąt dojadanie i spokój :))
Bezimienna661
23 grudnia 2018, 14:09Rośnie, no ale wiesz, na nogach nie rośnie :P Uuu, to masz jeszcze więcej niż ja do pracy. To udanych prac! :D