To chyba nie za dobrze,że tak szybko spadło to 5 kg, bo mimo tego, że nie popełniłam ŻADNEGO grzeszku, waga stoi w miejscu, wieczorem ok 1 - 1,5 kg więcej a rano tyle samo 85,8........ i tak już od niedzieli:((
Nie mam ochoty na słodycze ani napadów apetytu, ćwiczę po pół godzinki na stepperku, potem brzuszki i skłony i nic...
to już 3 dzień...
Może powinnam się przestać ważyć codziennie, albo może jem za mało warzyw? Bo w Montignac mówią, że do każdego posiłku trzeba jeść warzywa i to tyle, ile waży cały posiłek.
Ale.. no jak zjeść płatki z 5 zbóż z mlekiem i morelkami suszonymi , z pomidorem lub ogórkiem???
A jak już zjem to "surowe ciasto", w którym najlepsze sa te morele, to jestem najedzona i wystarcza mi to do obiadku w przedszkolu (którego niestety nie zjadam), czyli do 12:))
No ale nic trwam, najważniejsze, że nie jestem głodna i czuję się super, martwi mnie tylko ze nic na razie w dól, chociaż deczko...
Danusia93
9 lutego 2010, 21:01Nie przejmuj się, tak to jest, że na początku waga leci na łeb na szyję, a później się zatrzymuje, po prostu metabolizm inaczej pracuje;))) Trzymaj się i nie przejmuj:****