Minął miesiąc a ja dalej stoję w miejscu.
Majówka, dała się we znaki i nawet nie założyłam butów sportowych.
Przynajmniej pomalowałam mieszkanie i umyłam kuchnię.
Walkę o siebie zaczęłam na nowo wczoraj.
7:20 kanapka z pszennego pieczywa z domowym pasztetem i żurawiną + herbata
10:30 jabłko
13:30 flaczki 250 ml bez zaprawiania
18:20 2 jajka sadzone + szklanka zsiadłego mleka + pszenna bułeczka
Później już tylko woda.
ćwiczeniowo:
2x3min hula hop
15 minut z piłką gimnastyczną
oczywiście rozgrzewka przed i rozciąganie po.
A jak WAM idzie?
~Bebzonek