dzisiaj pierwszy dzień egzaminów dla gimnazjalistów, moja starsza pociecha właśnie się wybiera, niby nie masz na to wpływu a jednak się denerwujesz... a po co? inteligentna i i mądra jest bestia więc nie powinno być żle, a jednak czuję niepoój - czy wszyscy tak mają?
weekend do wyjątkowo dietkowych nie był, zresztą jak każdy sobota - nie była zła, urodziny u chrześnicy, ale udało mi się nie zjeść żadnego z cukierniczych ciast, kolacja no prawie dietkowa, potem trochę alkoholu na odstresowanie...
niedziela za to rocznica ślubu , śniadanie jeszcze wg diety, obiad - typowo śląski , rosół, kluski (ale tylko 2 szt) kapucha i roladka - ale dietetyczna ze schabu, 1/2 z żółtym serem i 1/2 z pieczarkami, za to później to już byłą masakra tiramisu (własnoręczne) - okropnie pyszne, już więcej nie zrobię - bo strach pomyśleć... pewnie zjadłabym całe, ciacho francuskie z jabłkiem - tez własny wypiek, 1/2 łyżki lodów czekoladowych, potem na szczęśnie rower - jakieś 60 min z czego 20 min odpoczynku, między placami zabaw a potem 2 tosty z chleba pszennego 1 z żółtym serem i szynką, a drugi z żółtym serem i pieczarkami. w sumie chyba wyszło z 1 mln kalorii
dzisiaj za to od rana wg diety , 2 kromki grahama z białym twarogiem z jabłkami i cynamonem - reszta ze słoja na szarlotkę - muszę je jakoś zutylizować - przeciez się nie zepsuje - były zamiast anansa na kromkach, potem biały serek z bananem, a na lunch tez biały ser ale z pomidorem - chyba, że coś wymienię, bo tego białego twarogu dzisiaj było by dość dużo
zobaczymy czy dzisiaj będzie czas na aktywnośc fizyczną, po tygodniu leniuchowania przydałby się jakiś krótki trening - @ powoli mija, więc moze - a moze tylko prasowanie- zobaczymy.
do zoo...