Dałam sobie kompletny odpust na majówkę, w święta się pilnowałam, ale na majówkę duzo było dań z grilla, pojadłam też sobie sałatki pomidorowo- ogórkowej , ale hitem przez trzy dni była.... kiszka ziemniaczana, nigdy nie jadłam bo kiszka zawsze kojarzyła mi się z czymś obrzydliwym, podobnie jak flaki,
- - wygląda obrzydliwie , ale w smaku wyśmienita, tyle lat żyłam w błędzie że jak coś tanie to nie warte zachodu, ale jednak pasztet i paprykarz szczeciński tez uwielbiam a od tuńczyka mam zgagę np.
- Od poniedziałku znowu post, bo kieszeń opustoszała, a kilogramów pewnie przybyło, chociaż nie czuję się jakaś mega pełna. Dziecko się moje wybawiło z innymi dziećmi. Szukam dzisiaj pomysłu na ciekawy obiad, obstawiałam między samodzielnie zrobioną tortillą z piersią kurczaka (spody do tortilli już mam), albo jajo sadzone z ziemniaczkami i kefirem , przede wszystkim coś krzepiącego dla mojego męża, który tak dzielnie przez trzy miesiące jeździł na rowerku a chyba przez te cztery dni mega nadrobił i aż boi się stawać na wagę.
Wiosna122
4 maja 2014, 11:10podziwiam was że robicie sobie "wakacje" od diety, ale ja jak bym raz odpuściła to już chyba bym nie umiała sie ogarnąć od początku, dyscyplina u mnie to podstawa :DD Może dlatego że zupełnie mnie nie ciągnie do grzechów :<