Już nie mam słów cały tydzien a nawet ponad ostre ćwiczenia, katowanie sie warzywami, nasionkami i innym zdrowymi rzeczami dla ciała, ale niekoniecznie dla duszy, staję rano na wagę, a tam 0,3 kg więcej niż w tamtym tygodniu. Strasznie sie zdenerwowałam jak się rano zważyłam. Potem dostałam około 12 w południe okres, znowu 30 dni minęło od odtatniego i nawet o tej samej godzinie co 30 dni temu. Dzisiaj mialam taki wilczy apepty, wczoraj pobiłam swój rekord życiowy na rowerku ale nie pamiętam na ten moment ile to było, ale napewno przejechałam ponad 19 kilometrów w 32 minuty, no ale moj mąż spalił na rowerku 718 kcal i przejechał ponad 20 km. A ja dzisiaj nie jechalam bo bałam się że mnie zaleje.
I śniadanie: 2 kanapki z chudą wędlina i ogorkiem
II śniadanie: 2 łyzki owsianki, kiwi, pół banana
obiad: kasza pęczak, troszkę sosiku grzybowego ale nie na mące pszennej tylko razowej, rolada z piersi z indyka ze szpinakiem (mały kawałeczek), pyszna sałatka z pekińskiej
przekąska: mleko 0,5 %+ kiwi+ pół banana+ garść orzeszków ziemnych
kolacja: 3 kanapki z wędliną+ ogórek
Bardzo dużo zjedzone, na pewno było tego więcej niż 1500 kcal.