Waga 78,6. Uf.. nie wzrosła. Nie spadła. Trzyma się. Bałam się że wzrośnie bo wczoraj nie ćwiczyłam z Ewą tylko przebiegłam 7 km i to w 40 minut. To mój rekord, zreguły zajmowało mi to z godzinkę. Jest ok.
Wczoraj w nocy bylismy w mężem w kinie na 7 rzeczy, których nie wiecie o facetach. Hm dlaczego 7 rzeczy jak facetów było 6? No cóż... ale ogólnie film ok, lubie polskie komedie. Ale nie o tym chcialam. Jak byłam w kinie to oczywiście nie mogłam sobie odpuścić popcornu i coli. Niestety nie mieli coli zero, więc wciągłam cały kubełek pełen kalorii. Ale waga ok nie wzrosła i mam nadzieje, że na tym poziomie (najwyżej) franca zostanie. Spaść oczywiście może, byle jak najszybciej.
Odchudzałam się już z tysiąc razy. I zawsze było tak, że najwyżej miesiac, dwa waga się utrzymała a potem szybciutko jojo i w górę. I masakra.... to co schudłam wróciło z nadwyżką. Teraz się boje tego okropnie. Nie chce znów przytyć, bo jak będzie jojo to pewnie już do setki... 100 kg... to prawie taki mały hipopotam. Nie mogę do tego dopuścić, muszę uważać na to co jem. Szczególnie na słodycze. Mam samozaparcie, motywację tym razem musi się udać.... Trzymajcie kciuki.
Miłego dnia......
CookiesCake
3 marca 2016, 11:58Powodzenia w dalszej walce ;)
Jelly2015
3 marca 2016, 08:52Możesz w wolnej chwili napisać jak się odżywiasz co jesz na codzień?Może zaczerpne troche z twojej diety:)
Jelly2015
3 marca 2016, 08:47Super sobie radzisz podziwiam że schudłaś już 11 kilo w tak krótkim czasie ja cieszyła bym się z 4 kilo miesięcznie:(