Dawno temu myślałam, żeby schudnąć trzeba wyznaczyć sobie cel - realny, mierzalny itd. Albo, że trzeba dbać o zdrowie, bo się umrze przed 40. Albo, że trzeba schudnąć do ślubu, urodzin itd.
Teraz wiem, żeby schudnąć trzeba znaleźć sobie hobby, prawdziwą pasję. Jak zaczęłam trenować sztuki walki to ważyłam 83 kg przy wzroście 162cm i myślałam, że mam jakaś marną kondycję, ale mam i będę wstanie wytrzymać godzinę. Ale nie miałam żadnej. Byłam najgrubsza w grupie i cały czas widziałam i czułam spojrzenia innych osób (głównie facetów), ale nie odpuściłam ani jednego treningu. Przychodziłam na każdy trening chociaż wiedziałam jak wyglądam i jak się czuję i co potrafię i to, że jestem jedyną grubą dziewczyną. I to, że dziewczyn było 3-4 a facetów ok 20.
Po kilku tygodniach treningach już nie chciałam schudnąć, aby być zdrowa, piękna albo żeby się zmieścić w ubranie. Chciałam umieć uderzać nogą na korpus i nie umierać po drugim powtórzeniu.... tak zaczęła się moja przemiana i znalezienie sposobu, aby schodzić z wagi i ją utrzymywać...
ChybaaTy
15 listopada 2022, 15:25Świetnie to rozumiem! Ja też schudłam dopiero wtedy jak znalazłam swoją pasję. Jak zaczęłam marzyć o tym żeby przejechać 100 km podczas jednej wycieczki rowerowej, żeby przejść 30 km w górach :) Teraz takie wyniki to żaden problem, a w nowym roku idę po więcej bo uwielbiam stawiać sobie nowe cele, zdobywać coraz wiecej szczytów, wychodzic poza swoją strefę komfortu, uwielbiam to mega pozytywne zmęczenie :)