do "ortopedzia" mam..ale przyszło mi wczoraj po 18, kiedy przychodnia gdzie chcę iść do owego lekarza już nie działała, no nic " zamówię" się w poniedziałek , ale po 12 bo w ten dzień dodzwonić się do przychodni to prawdziwy cud. Chciałam też skierowanie na rezonans...ale tego nie dostanę od lekarza pierwszego kontaktu, no to będę musiała pomolestować Krzysia ( albo ortopedzia), a do mojej przychodni i tak muszę się wybrać bo chcę komplet badań pod kątem insulinooporności ( bo to śmiech, żeby chudnąć kilogram miesięcznie) no i skierowanie do sanatorium, bo to już trzy latka mija. Wczoraj odpuściłam sobie poranne ciągnięcie ...bo noga mnie bolała w zasadzie bez powodu. Ale dzisiaj już byłam grzecznie na macie i zaczęłam dzień od strechingu. Swoją drogą naszła mnie refleksja jaki człowiek jest durny ( mówię tu jak najbardziej o sobie), jak lekceważąco podchodzi do swojego ciała. Nikt nas nie uczy, żeby je kochać .Żyłam w głupim przekonaniu, że jak po operacji zaliczyłam rehabilitację ,a potem regularnie pływałam, był epizod siłowni, spacerowałam to robiłam wszystko żeby być " na chodzie" - durna baba, po prostu durna baba, ze mnie . Trochę spacerów i większość czasu w pozycji siedzącej a ja sobie wmawiałam , że " przecież się ruszam" , do tego jeszcze doszły covidowe obostrzenia, zamknięcia i człek zaczął popadać w ruinę ...ale lepiej późno niż później i powiem wam, że mi się to poranne katowanie dla usprawniania podoba ...jestem koszmarnie sztywna, mam napięcia mięśniowe, ale cieszy mnie każdy centymetr niżej, do którego jestem w stanie sięgnąć sunąc dłonią po udzie ( robiąc skłon w bok). Powinnam brać gumę, lać się i patrzeć czy równo puchnę ( i różowię się w miejscu gumowania). Klient, już odebrał dokumenty, zjem śniadanie i ogarnę podłogi a potem może wyjdę do parku - potestować możliwości spacerowe i uwiecznić zachód słońca. Choć dużo spokojniej będzie jutro rano bo ludzie o 9 nie idą w park...oddychać powietrzem. Zobaczę, jeśli dzisiaj spacer będzie w miarę ok. to pójdę i jutro rano. Już nie jestem " gupią bohaterką". Dzwoniłam wczoraj do młodszego Paszczura ...Alicja szaleje ( czyli dziecko jak najbardziej normalne), za trzy tygodnie powinniśmy się już poznać osobiście ( przynajmniej fotograficznie) bo do malutkiej pojedziemy dopiero w czerwcu, niech sobie nabierają mocy i Terrorystka i jej rodzice. No i to tyle z nowych nowości ...teraz pora na wizje.
No to miłego sobotowania, sabotowania czy czego tam jeszcze dusza zapragnie. Ahoj!!!!!!!
Ta-Zuza
23 kwietnia 2022, 11:22Z ortopedziami to jak się raz zacznie to robi się never ending story... Przynajmniej u mnie. No ale ja rowerowa jestem bardzo i kontuzyjna przy tym. Jeśli chcesz mieć komplet, to z własnej kieszeni dołóż do krzywej insulinowej, nfz nie chce tego refundować...
Beata465
23 kwietnia 2022, 11:41oczywiście że mi zależy na komplecie, wiem że coś jest źle ale nie wiem co ...a chcę wiedzieć :D