Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Wracając


do Krakowa. Czwartek przeznaczyłam na kościoły , przecież miałam umówioną " wizytę" u Piotra i Pawła...no właśnie. Miałam...no to jedziemy a raczej idziemy. Zaplanowałam kościół Bożego Ciała,  Piotra i Pawła, św. Andrzeja. Ale...mój smarkfon sygnalizował, że koło 10 może być burza, a ja oglądactwo planowałam w takiej kolejności jak powyżej. Trochę się bałam leźć aż na Kazimierz...w obliczu burzy, rano pogadałam ze znajomym a ten mi podesłał radar pogodowy, powiedział że spokojnie mogę iść bo nie będzie deszczu. Na Kazimierz było już za późno, postanowiłam więc tę wyprawę przesunąć na wrzesień a ruszyć do św. Anny ...ruszyć ruszyłam tyle że pocałowałam klamkę ..w przedsionku czekała na mnie kartka " sprzątanie kościoła przepraszamy" no to stwierdziłam, że " zrobię" kościoły rynkowe - polazłam do św. Wojciecha, maleńki kościółek, ale ciekawy. Ponieważ szybko go " obfociłam" a pomiętałam że PP można zwiedzać od 11 postanowiłam iść do Franciszkanów, obejrzeć witraże Wyspiańskiego. Ooooo ...piękny kościół, obecnie remontowany, ołtarz zastawiony rusztowaniami, część witraży przy ołtarzu mało dostępna dla obiektywu aparatu. Za to przepięknie zdobione ławki, ściany pokryte pędzlem Wyspiańskiego, ale bardzo zaintrygował mnie boczny korytarz ...zastawiony rusztowaniami itd. itp...stwierdziłam " najwyżej mnie ktoś obsobaczy" i wlazłam ...piękne portrety biskupów krakowskich, cudownie zdobione herbami, jamiołkami i innymi takimi tam złoceniami , lezę sobie lezę...ku resztkom fresków starych na ścianach i spotkałam braciszka ( w szortach...po cywilu) pytam jak długo rusztowania będą zasłaniały witraże przy ołtarzu, na co on mi odpowiada, że jest niezorientowany w kwestii długości remontu, ale jest tu gdzieś braciszek, który to wie...a jak trafię na odpowiedniego brata, to pewnie będę mogła wejść za kratę, która jak się okazało zamyka dostęp do dalszej części krużganków klasztornych. No dobra...gdzie ja biedna mam " trafić" na braciszka jak tam puste i ciche korytarze. Trudno ...strzelę fotkę zza krat i tak sobie uwieczniam te starożytności, aż tu słyszę za plecami " Pewnie by pani chciała wejść dalej" ...o ludeczkowie, od razu odrzekłam " z wielką przyjemnością" , okazało się , że za moimi plecyma stanął właściwy braciszek ( ten od kraty) , otworzył mi ją, poinstruował, żebym ją zostawiła szeroko rozwartą, bo jak nie to się automatycznie zatrzaśnie i musiałabym potem wołać ( niczym ten głos ..na puszczy) i usłyszałam takie słowa " Przyglądałem się pani, pani fotografuje inaczej niż turyści, pani fotografuje detale" no i tu już potoczyła się gadka , bardzo przyjemna o historii, o głowach braci franciszkanów na ścianach ( namalowanych, nie powieszonych w formie czerepów) ba ...nawet o kawę się otarliśmy ( przy czytaniu książek o klasztorze) ale brat rzekł, że tej mi nie zaparzy a ja na to że nawet bym nie śmiała prosić. Spędziłam tam piękny czas, cała ta cisza, ta historia ( i sztuka) zerkająca na mnie ze ścian i sufitów . No i chłód...bo na zewnętrzu gorąc jak cholera. Obeszłam franciszkanów i ruszyłam dalej do Piotra i Pawła. Doczłapałam się do kościoła i ....słyszę muzykę , dziwne ..koło 11? No ale wspięłam się po schodach i ..widzę kościół pełen ludzi - nie wiem czy był to pogrzeb, czy jakiś koncert ( bo przed kościołem stała tablica informująca o czerwcowych koncertach, niemniej godzina " koncertowo" mi nie pasowała) ale....w przedsionku przywitała mnie ogromna tablica a na niej w pierwszej kolejności co? Brawo, tak właśnie ..ikonka aparatu fotograficznego PRZEKREŚLONA!!!!! Ooooooo....piana mi wystąpiła na pysk. Przecież pisałam, przecież wyraźnie pisałam że fotografuję i co? Nawet słowem mi zaraza nie odpisała, że u nich to zabronione. Wściekła, mamrocząca groźby polazłam do św. Andrzeja, tuż obok...kościółek niewielki, praktycznie niedostępny, bo krata zamknięta, ale dało się prawie całe wnętrze zobaczyć zza krat. Tu zachwyciła mnie przepiękna ambona ( wydaje mi się że ze srebra) w kształcie łodzi. Kociół w bieli - nawet konfesjonały takie - dziewiczo, niewinnie białe - no fakt że obok jest zakon klauzurowy - Klarysek ( najstarsze żeńskie  zgromadzenie zakonne w Polsce). Po wyjściu z tego kościoła stwierdziłam że jeszcze młoda godzina więc zaliczę po raz kolejny kościół Mariacki, niemniej wcześniej wpadnę do Dziórawego Kotła...oo jakaż to klimatyczna kawiarenka , przemiła młoda obsługa ale przede wszystkim, ponieważ kawiarnia jest kilka metrów pod ziemią to cudowny chłód, kojący w te upały ( czwartek był bardzo gorącym dniem). Wypiłam i na ciepło i na zimno, zagryzłam przysmakiem gajowego i polazłam. W bazylice okazało się, że jeszcze nie wpuszczają , bo jeszcze trwa msza, a w ogóle to może być dzisiaj " dłużej" msza bo zakończenie roku, no to postanowiłam śmignąć obok do św. Barbary, i tu też pocałowałam klamkę ( przynajmniej w drzwiach głównych, bo podobno jest drugie wejście z boku) ale ja już wróciłam i postanowiłam grzecznie poczekać aż " wpuszczą", miałam szczęście, było już po wszystkim i okazało się że pan sprzedający bilety informuje , by iść, zająć miejsce jak najbliżej ołtarza, bo 11 50 będzie otwarcie. Oj...poszłam, zasiadłam w drugiej ławce ( po prawo), sporo obcokrajowców, ciche szepty,  czuło się powagę chwili.   Zamknięty ołtarz widziałam po raz pierwszy. Piękny i od tej strony nigdy go nie widziałam. I nastała ta wiekopomna chwila, kiedy siostra zaczęła otwierać skrzydła ołtarza, popłynął stylizowany hejnał a ja ...się poryczałam. Powiem wam, że ostatnio tak się wzruszyłam na ślubie własnego dziecka, po prostu nie mogłam powstrzymać łez, to wszystko przez tę muzykę ( oczywiści nagrałam całą ceremonię, ale filmiku tu nie da się wrzucić ...wrrrrrr). Wróciłam na kwaterę pełna emocji a po południu pojechałam znowu do znajomych ( zaproszona w ramach przeprosin, za nieodbytą wyprawę do zoo) gdzie znowu dopadła mnie burza. Ale udało mi się wrócić et chałupa między ulewami, za to wejście do kamienicy zablokowali mi jacyś obcokrajowcy, a nawet dwóch z nich to chyba Rejtan z domu było...bo leżeli w progu i blokowali dostęp do bramy ( co prawda koszuli na piersiach nie potargali, ale nieprzytomni z upicia byli), z rozmowy w mojej " angielszczyźnie" wyszło, że pan zrobił rezerwację pokoju, ale telefon, który był podany na booking.com milczał i mnie też nie udało się porozmawiać z wynajmującym ( ale sprawdziłam telefon u siebie i nie był to mój pan od wynajmu) więc poradziłam panom skontaktować się z policją ...bo pan, czemu się nie dziwię, cały czas mi się żalił, że skoro nie mogą spać w pokoju, za który zapłacił, to niech mu pieniądze zwrócą. I tak oto doszłam do pokoju, ale spać długo nie mogłam, bo zaczęła się taka ulewa iż myślałam że mi okna dachowe w lokalu wytłucze, na szczęście tak się nie stało i dospałam spokojnie do piątkowego poranka ale to już opowieść na kolejny odcinek. Tymczasem zapraszam was do oglądania ( ale będę podłą małpą i choć pisałam o kościołach to zabiorę was do ogrodu botanicznego) .

I to  by było na tyle. Miłego poniedziałkowego poranka. Ahoj!!!

  • kitkatka

    kitkatka

    5 lipca 2021, 16:07

    Zdecydowanie wybieram róże zamiast kościołów. Buziol

    • Beata465

      Beata465

      5 lipca 2021, 18:16

      :D :D :D dla każdego coś miłego

  • Alianna

    Alianna

    5 lipca 2021, 09:38

    Relacja kościołowa super, róże cudne 👌

    • Beata465

      Beata465

      5 lipca 2021, 09:52

      Będą też zdjęcia " kościołowe" ale mam teraz taki natłok różnych różności, że selekcja fot wciąż trwa :D

  • Julka19602

    Julka19602

    5 lipca 2021, 09:30

    Dziękuję za relacje z pobytu w Krakowie sama nie moge tam bywać bo daleko a kocham tez to miasto z duszą. Zdjęcia królowej kwiatów też piękne. Pozdrawiam i udanych dalszych wypraw z aparatem.

    • Beata465

      Beata465

      5 lipca 2021, 09:52

      a dziękuję .....szaleję, szaleję, praktycznie codziennie zabieram nikusia na spacer ...choć nie są to " odległe" spacery :D

  • Julka19602

    Julka19602

    5 lipca 2021, 09:28

    Komentarz został usunięty

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.