Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Obłęd...


z tym nawałem zajęć. Wczoraj cały dzień w sądzie, przyszłam wypluta i odmóżdżona. A tak naprawdę połowę czasu przesiedzieliśmy. Pierwsza rozprawa , która miała być najdłuższą ( 400 stron dowodów, dostarczonych 19 sierpnia !!!!, a sprawa toczy się od 3 lat , dowody dotyczą lat 2017 -2019) odroczona do października. No i siedzieliśmy bezczynnie przez dwie godziny do następnej. W duchu klęłam na siebie, że nie wzięłam książki, ale zapomniałam i do tego nie wiem czego nawpychałam do torby, że była taka ciężka. Poza tym okazało się że sekretarka pozamieniała nam terminy rozpraw no i kobita mi rozwaliła plany na listopadowy wyjazd do Krakowa. Muszę pojechać później. Dobrze że sędzia wczoraj zajrzała do swojego kalendarza i nam powiedziała o jednym terminie  i zdziwienie, bo my mieliśmy inny termin wpisany na październik , zaczęło się sprawdzanie i okazało się, że zgadza się ( w dodatku u mnie, drugi ławnik miał inny termin wpisany) tylko jeden - wrześniowy termin. Ale sprawa tych posiedzeń ma być jeszcze wyjaśniana jak pani Renia wróci do pracy z urlopu. Poza tym wracając do domu poszłam wywołać zdjęcia - zdecydowałam że zostawię po sobie coś namacalnego. Niektórzy nie chcą oglądać zdjęć w laptopie , więc wydrukuję je. Przeglądałam kilka folderów sprzed trzech lat ( wtedy zaczęła się moja przygoda z fotografowaniem) i stwierdziłam że większości tych zdjęć bym dzisiaj tak nie zrobiła. Ale chcę je wydrukować ...żeby widzieć jak się zmieniało moje " widzenie" świata przez obiektyw. Ponieważ zdjęć będzie kilka tysięcy to wynegocjowałam z panem niższą cenę za odbitkę.  Dzisiaj mam panią do umycia okien, ale ona sobie będzie pracować a ja śmigam zrobić nastopne pazury. Jutro trochę luziku, tylko pójdę odebrać foty. Dzisiaj przyjadą rzeczy dla Kazika. Będzie oglądania :D.  Wczoraj kiedy wracałam do domu, trafiłam na początek wichury. Niebo zrobiło się granatowe i pierwsze podmuchy wiatru uderzyły, kiedy wychodziłam z parku. Aż dziw, że dolazłam te kilkaset metrów do domu bez żadnych szków ( w tym zwiania mnie z chodnika), bo przed snem czytałam , że wiatr powalił drzewo w parku koło mnie, w ogóle w Radomiu narobił szkód. Tymczasem porywam was na łono....natury, oczywiście8) 

Miłego dzionka, ahooooooooooooooooj !!!!

  • kitkatka

    kitkatka

    27 sierpnia 2020, 21:25

    Mamy miejsce parkingowe pod leszczyną ale nasza ma białe "kwiatki". Obraz polskiego wymiaru sprawiedliwości niezmiennie jawi się jako totalny burdel. Pani poszła na urlop a całą resztę mają w poważaniu. Buziol

    • Beata465

      Beata465

      27 sierpnia 2020, 21:47

      ja tylko nie wiem czemu kobitka nas pozmienia, skoro sędzia z nami się umawiała np. na 19 października a ona nas przesunęła na 12 ?

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    27 sierpnia 2020, 17:55

    Zdjęcie 2, 3 i „koperek” to moje ulubione! Czyli zbliżenie na bohatera i rozmyte tło... A cóż to jest ta roślinka z dziwnym niby czerwonym kwiatem? A książeczek mialas zawsze brać... współczuje tego zamieszania w terminach:(.

    • Beata465

      Beata465

      27 sierpnia 2020, 19:54

      Nie wzięłam ksiązki bo okrutnie ciężką torebkę miałam nie wiem co do niej wepchałam :D :D chyba bilonu sporo ;) Ta dziwna roślinka to leszczyna :D a ten " czerwony" kwiat otacza orzeszek :D

    • Magdalena762013

      Magdalena762013

      27 sierpnia 2020, 20:02

      Ojej- nigdy nie widziałam na leszczynie takich czerwonych otoczek, tylko raczej biale(jasne).

    • Beata465

      Beata465

      27 sierpnia 2020, 21:46

      myślę że to jakaś leszczyna " parkowa" na leśnej są faktycznie jaśniutkie " kwiatki"

  • annastachowiak1

    annastachowiak1

    27 sierpnia 2020, 13:30

    Jesteś ławnikiem?

  • Alianna

    Alianna

    27 sierpnia 2020, 09:42

    Osty moje ulubione :-) I stokroć w trawie cudna... Dzięki :-)

    • Beata465

      Beata465

      27 sierpnia 2020, 15:38

      Ale nie jesteś reinkarnacją Kłapouchego?

  • mada2307

    mada2307

    27 sierpnia 2020, 07:40

    Nie ma jak natura!

    • Beata465

      Beata465

      27 sierpnia 2020, 07:47

      też tak myślę

  • FranekDolass

    FranekDolass

    27 sierpnia 2020, 06:31

    Tytuł, zamiast obłęd, przeczytałam obiad 😀 Wiadomo, wiecznie głodnemu zawsze się kojarzy 😃 Mój S. - fotograf, z każdego fotograficznego wyjścia wybiera kilka, a naszego wyjazdu maksymalnie kilkadziesiąt zdjęć ( a robi po parę tysięcy). A potem z tych wybiera kilkanaście do druku. Nauczony doświadczeniem z różnymi znajomymi, którzy po powrotach z wyjazdów chcą koniecznie pokazać po kilka tysięcy zdjęć. Przyznaję, parokrotnie zdarzyło mi się podczas takiej sesji zasnąć 😃😃😃

    • Beata465

      Beata465

      27 sierpnia 2020, 06:51

      Nie będzie aż tylu zdjęć ( później) :D :D po prostu się nazbierało....a ja mam swój plan ( chytry ...jako baba z Radomia) :D :D Niech będzie i obiad ...mam jeszcze miseczkę pysznej sałatki zwędzonego puszkowego tuńczyka, czerwonej fasoli, ogórka, pomidorów i cebulki a na obiad dzisiaj będzie grillowana polędwica z dorsza :D

    • FranekDolass

      FranekDolass

      27 sierpnia 2020, 08:11

      Mniam 😛

  • marsela7

    marsela7

    27 sierpnia 2020, 06:13

    Natura :))) Tęskniłam !!!

    • Beata465

      Beata465

      27 sierpnia 2020, 06:52

      będzie jej teraz duuuuuuuuuuuuużo :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.