mojego, nerwowego. Wczoraj próba psa, dzisiaj próba ...laptopa. Od rana trochę poganiałam , podomowo, psinka już wróciła do roli mentalnej rottweilerki , rano wpadła na poduszkę, wylizała mi uszy na dzień dobry, potem przyniosła pańskie skarpetki na kozę, a na koniec wytargała pańcia za nogawki od spodni. To niechybne oznaki iż powróciła do życia i zdrowia. Poszłam zrobić pranie, ogarnęłam kuchnię i wreszcie wyprodukowałam smalec z fasoli . Chłodzi się, na razie spróbowałam ociupinkę, nie powiem jest niezły, ale tak naprawdę , nawcinam się jutro , jak upiekę świeży razowiec, który też zaczyniłam i sobie rośnie. Jak już zrobiłam smalcyk to zasiadłam do laptoka , zaglądam sobie w jeden z folderów a tam.........oooooo, nie zacytuję słów tej pieśni, która wpłynęła na mych ust korale. Nie mam ważnego dla mnie folderu z dokumentami ( czytaj z całą moją pracą z kilku lat, pismami, pozwami , fakturami za telefony, no nie ma.....) zaczęłam myśleć, szybko, szybciutko, że trzeba te dane odzyskać z dysku, bo skoro przejrzałam komputer wzdłuż i wszerz i nie ma , to znaczy , że nieopatrznie wwaliłam do kosza i wyrzuciłam . Przemknęli mi przez myśl sąsiedzi informatycy, ale stwierdziłam że najpierw " ja siama". Oczywiście odpaliłam wyszukiwarkę, znalazłam jakiś program do odzyskiwania danych ale to jakiś dziwny program, bo mi nie znalazł tego co zgubiłam. Więc wpisałam inaczej cel poszukiwań i wynalazłam artykuł który mi podpowiedział żeby najpierw przeszukać dyski i ...uffffffffffff...znalazłam to czego szukałam. Oczywiście zaraz skopiowałam na pulpit, a potem wsadziłam w odpowiednie miejsce. Ale ...sama siebie podziwiam że tylko 3 minuty szalałam, normalnie to bym się darła ze trzy razy dłużej na własną głupotę i nieuwagę. No dobra ...teraz mogę iść spokojnie zjeść obiad . Dzisiaj pstrąg łososiowy smażony na klarowanym masełku, do tego czarny ryż( podobno to jakiś luksus, faktycznie cenę ma luksusową) i ...ogórek, jeszcze się biję z myślami, czy starokiszony, czy małosolny. Ale to się za moment okaże. Lecę jeść bo mnie ssie ...wcale nie taki mały głód. Wszystkim życzę miłego popołudnia, bo dzisiaj troszkę chłodniej i bezsłonecznie, można oddychać. Bye, bye
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
holka
17 sierpnia 2017, 16:24A to ci heca! Jak to mówią problemy chodzą parami...na szczęście dzielnie sobie z nimi poradziłaś!
Beata465
17 sierpnia 2017, 17:30Dałam radę, a dziewczyny zmotywowały mnie do przerzucenia owych nieszczęsnych a ważnych danych na ...płytę :D:D
tara55
17 sierpnia 2017, 15:51Dzień okazał się dobry: psinka ozdrowiała, dane odzyskane i smalec z fasoli zrobiony. Ciekawam jego przepisu i zobaczenia go.Miłego smakowania.:-)))
Beata465
17 sierpnia 2017, 17:29Noooooo ze wszystkim się udało uporać....smalczyk przetestuję jutro, tak jak obiecałam, jak będzie smaczny, to wrzucam przepis :D:D
moniq1989
17 sierpnia 2017, 15:34Masakra, zawsze coś :/ Miłego popołudnia!
Beata465
17 sierpnia 2017, 15:36teraz to już luzik :D:D
nata89
17 sierpnia 2017, 14:54Moze wyslesz jedna kanapeczke ze smalczykiem z fasoli jutro jakims dhl'em? :d zrob kopie zapasowa na jakims dysku zewnetrznym tych dokumentow :)
Beata465
17 sierpnia 2017, 15:36niom ....proszę bardzo ( z kanapeczką) bo dzieckom już całe pudełeczko smalczyku naszykowałam i zawiozę w prezencie rocznicowym , w niedzielę razem z plackiem drożdżowym ze śliwkami dla zięcia
Magdalena762013
17 sierpnia 2017, 14:51To faktycznie kolejny stresik był!!
Magdalena762013
17 sierpnia 2017, 14:52Ale dałaś radę i to najważniejsze, jednak Maratha ma racje - zakup sobie zewnętrzny dysk lub choćby pendriva i skopiuj.
Beata465
17 sierpnia 2017, 15:35i chyba za moment tak zrobię :D
Maratha
17 sierpnia 2017, 14:27taka dobra rada (ucz sie na moich bledac, mnie prawie skonczona magisterke szlag trafil, nie dalo sie odzyskac) jesli cos jest mega wazne to albo zgraj na zewnetrzny dysk, albo (nawet lepiej) na google drive albo inna chmure. Bo jak Ci laptopa nieopatrznie szlag trafi to bedzie niewesolo jak nie masz kopii zapasowych. I wtedy albo placz i plac za odzyskiwanie danych ze spalonego dysku (drogo... i zwykly informatyk tego nie da rady zrobic, trzeba miec wiedze i sprzet) albo placz i pracuj nad wszystkim od nowa...
Magdalena762013
17 sierpnia 2017, 14:51To faktycznie niezła historia. Dająca do myślenia.
Beata465
17 sierpnia 2017, 15:34hehehehehe...no widzisz jaki człek głupi, przecie ja mam od dawien dawna pendrive :D i to takiego piknego, w naszyjniku :D w serduszku :D
Maratha
17 sierpnia 2017, 17:03ja teraz co wazniejsze to wrzucam na dysk googli. Jest bezpieczny i darmowy no i marne szanse zeby tam cos padlo... Pisanie 60 stron magisterki od nowa mnie nauczylo raz a dobrze... Szkoda jeszcze ze muzyki calej tam trzymac nie moge bo kiedys przy przenoszeniu danych ze starego kompa na nowy poszlo mi sie kochac jakies 2000 szant... oj zla bylam...