w zasadzie to już jednodniowa, bo zamumifikowałam się wczorajszego popołudnia, mało mumifikacji to jeszcze się maskowałam ...a tak po prawdzie ..to się przygotowywałam do tej wiekopomnej przemiany ...bo się tylko balsamowałam...mózgu przez nos nie próbowałam wyciągać ..bo haczyki mam nie tego rozmiaru, w zasadzie nie mam żadnych. Kudłata wczoraj zadzwoniła czy idę z nimi na koncert Wyrostka ( nie robaczkowego) powiedziałam żeby mnie cmoknęła bo po pierwsze primo działalność rękodzielnicza mnie zmęczyła ( szczególnie ten cholerny sos karmelowy, dobrze że go tak dużo wyszło z tej porcji i może spoczywać w słoiku) a po drugie ponieważ zamierzam dzisiaj lśnić blaskiem nieodbitym ( czyli nie będę księżycem) to muszę się wymaskować, wybalsamować, wypilingować i tako też robiłam ...latałam z maślaną doopencją i resztą moich powłok cielesnych bo sobie masełko z kawą kolumbijską wtarłam po kąpieli a ćwarz i klatę pokryłam maską z masłem shea ( którą to notabene uwielbiam za zapach ) dzisiaj jestem gładziutka niczym dupka niemowlaka, ogarnęłam chałupkę i zaraz będę się pindrzyła, bo wyszłam z założenia że pikniejszej radomianki od mnie o 13 na ulicach nie ma prawa być, a przy stole imprezowym to przyjęłam za pewnik że nie będzie. I tym oto skromnym i aptymistycznym akcentem kończę moje poranne skrobanie . Wieczorkiem wam napiszę jakie reakcje wywołały śliczne muffinki , to do zaś Wasza Koszałka Opałka ( nie Kobiałka) :D:D
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Beata465
21 czerwca 2015, 19:25Melduję, że muffinki zrobiły furorę, najpierw prawie każdy mnie pytał w której cukierni je kupiłam, potem uwierzyli że upiekłam muffinki ale nie uwierzyli że tak ślicznie krem to ja jednak wycisnęłam, powiedziałam że ja , tylko trochę musiałam poćwiczyć ułożenie ust....żeby takie zgrabne fale z kremu wyszły :D jak go " nadmuchiwałam" na muffinki, a potem zostały pożarte , pochwalili a o te co zostało prawie się bili, bo ten chciał dwie i ten chciał dwie a ja jeszcze cztery do chałupy przywlokłam a przy wyjmowaniu pojemnika z samochodu pokrywka się odpięła z jednej strony, jedna muffinka zaliczyła glebę i Tequilla miała smakowitą kolację :D a ja jestem zadowolona bo wlazłam na wagę i pomimo dzisiejszego niedietetycznego dnia, przybyło mi tylko 0, 5 kg :D:D jest good
moderno
21 czerwca 2015, 18:44Mam nadzieję , że zadałaś szyku