Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Ludzie trzymajta mnie bo zabiję...


myślałam że mam inteligentne dzieci , dopiero chwaliłam a tu się okazuje że mam : 1. bezmózga, 2. egoistkę, 3. obrażalską i zawziętą i huk....ale ze złości i przykrości aż się poryczałam. Zadzwoniła do mnie we wtorek, żebym pojechała z nimi dzisiaj na grób rodziców Włoda, 100 km od Radomia, powiedziałam że ok ale po mojej kosmetyczce, na co ona powiedziała żebym odwołała kosmetyczkę bo oni będą o 9 w Radomiu, powiedziałam że spróbuję ale wątpię bo to za późno na przekładanie i że najpierw należało się mnie zapytać czy mam wolny dzień. Oczywiście się nie udało nic przełożyć bo dziewczyna jest dobra i ma sporo klientek. Myślałam że skończymy do 11 ale się okazało że paznokcie u rąk są tragiczne i dziewczyna kupiła jakiś nowy żel i mi go nałożyła przy okazji przedłużyła paznokcie no i wszystko się wydłużyło. Małpa oczywiście dzwoniła już o 11 , powiedziałam że niestety zejdzie mi do 12. Nawet słowem się nie odezwała że to już musztarda po obiedzie, faktycznie do domu dotarłam 20 po 12 i powiedziałam że możemy jechać , najpierw małż mnie poinformował na schodach że nie mamy po co bo oni wracają do Warszawy , a potem ten goryl szorstkowłosy zaczął się wydzierać na mnie że " mogłam zadzwonić bo oni ZMARNOWALI tylko dzień przyjeżdżając" nooooooo myślałam że pieprznę na środku kuchni. Wariatka sobie zafundowała powrót o 14 30, żebym nawet pękła to przy nowych przepisach dotyczących ograniczeń w 2 godziny bym 200 km nie zrobiła. Zaproponowałam że możemy pojechać we czwartek, albo w piątek a ona na to że oni nie mogą. No trudno .  A tak się cholera obraziła, że ani zupy , którą im ugotowałam nie chciała wziąć, ani nie tknęli bułek ani ciasta. A mam ich w dooopie, powiedziałam tylko, żeby sobie zapamiętała że ona mi czasu nie będzie planowała. Jeśli coś ode mnie potrzebuje to niech najpierw zadzwoni i spyta czy mogę a nie stawia mnie przed faktem dokonanym. Kuźwa obydwoje jaśnie państwo przez godzinę się do mnie nie odezwali. Pies im pies i małe pieski też. Zadzwoniłam do siestry i się popłakałam a ona mądrze powiedziała że następnym razem jak przyjadą to powinnam im paluszki i wodę postawić na stole i powiedzieć że mi się nie chciało " dnia marnować" w związku z ich przyjazdem na gotowanie i pieczenie. Normalnie mam ochotę kogoś zamordować. Chyba pójdę spać . A pazury nowe są piękne  , w pięknej czerwieni, oby się długo trzymały. Sernik zabiorę jutro do Garbatki, jedziemy na spóźniony dzień matki, rocznicę ślubu siostry, urodziny szwagra i siostrzeńca. I huk, damy radę z żarciem :D 

  • domino71

    domino71

    31 maja 2015, 19:32

    świetny wpis :)

    • Beata465

      Beata465

      31 maja 2015, 19:43

      Dziękuję

  • andula66

    andula66

    31 maja 2015, 19:15

    Na plus ze masz piękne pazurki

    • Beata465

      Beata465

      31 maja 2015, 19:43

      Faktycznie piękne :d

  • piteraaga

    piteraaga

    30 maja 2015, 20:32

    Kto ma pszczoły ten ma miód - kto ma dzieci ten ma smród. Na szczęście te nasze pociechy miewają też dobre chwile.

  • ellysa

    ellysa

    30 maja 2015, 14:23

    tak to juz z dziecmi jest...najlepiej wszystko pod nos im podstawic,dostosowac sie do tego czego zadaja i zero wdziecznosci,oj ja juz przez to przechodzilam.....Wyslij mi kawalek sernika do uk,hahaha nie pogardze:))))

    • Beata465

      Beata465

      30 maja 2015, 15:01

      łoki ....no problem :D

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.