Ładna, srebrno-fioletowa, i nie przeraził mnie wynik-raptem kilo więcej niż obstawiałam, 73 z groszami, co wziąwszy pod uwagę poświąteczne zaparcie nie jest tak tragiczne. Na święta dałam radę się nie obrzerać, choć dla świętego spokoju musiałam zjeść żurek, bo ciotce się umaniło, że w życie nie ma glutenu. W końcu co ja wiem, w końcu dopiero piąty miesiąc unikam ;)
Z mamą lepiej, reszta rodzinki się rozchorowywuje...jak nie patrzeć jakiś wirus....
Po południu idę na korki, pójdę z buta, czas rozruszać cielsko
julka945
10 kwietnia 2012, 13:23no to czas start :)