Nasza tradycja wyjeżdżania w góry, pierwszego dnia świąt i zostawania tam do Nowego Roku wygasła, bo przez kolejne lata wracaliśmy wcześniej, pogonieni deszczem, błotem i mgłami.
Tym razem czekałam rozsądnie do ostatnich dni, kawałka słońca w prognozach nie zobaczyłam więc mentalnie naszykowałam się na miejscowe przyjemności.
A dzisiaj już z korpopracy, zerkałam szybciutko w kamerki, a tam niebo niebieskie, śniegu dużo..., ech życie😠. Ale obiecaliśmy sobie tygodniowy wyjazd w Beskidy luty/marzec, jak tylko będzie pogoda, jak lubię najbardziej - puste góry - od schroniska do schroniska..
Poniedziałek: 20 km rower 0,5h siłownia, po pracy koloryzacja włosów, a po nocy - pieczenie piernika. Test jakości ciasto przeszło z łatwością, chociaż S. podważał go trochę, że próba tylko z jednej strony jest niepełna, trzeba przetestować też od drugiej .
Wtorek: 30 km rower, bo 10 przed pracą (chciałam, nie musiałam - praca zdalna) po parku, potem na Wigilię do rodziny mojego syna też rowerem. Wszystko co trzeba, ładnie w sakwach ułożone, prezenty, eleganckie ubranie, piernik i sałatka.
Waga zmierzona - stabilne, letnie 51 kg. I stabilne ponad 39 kg mięśni!
Te Wigilie są baśniowe. Duża żywa choinka, piękne dekoracje, niektóre z historią, jedzenie do którego nikt nie zmusza. Wszyscy są tam szczupli i przy stole siedzi się tylko na początku, potem są kolędy, pokaz zdjęć, opowieści. Momenty uroczyste i masa śmichów-chichów i przytulanek. Wypatrywanie Mikołaja, wymarzone prezenty. Czas dla mnie bezcenny.
Ja dostałam od S. cudną włóczkę, kosmatą z alpaki, w "moim" burozielonym kolorze, idealną na prosty piórkowy sweterek.
Sama zrobiłam dla mojej synowej skarpetki - LIttle Brain, wersja już druga, tym razem w kolorach idealnie kubusiowych.
Kolejne dni to już we dwoje z S. = luz, spokój, coś jak mini wakacje 🥶🚴♀️
Środa: 20 km rower - morsowanie (delikatne 6 minut, bo pojechałam tam na rowerze) - 25 km rower, już po śniadaniu. Jaką ogromną widać zmianę w mojej okolicy 👍. Jest dużo mniej dekoracji, jest cicho, strzelania prawie wcale. A w parkach rano pierwszego dnia świąt, byli biegacze, rowerzyści, dwa (ze mną włącznie) morsy, masa osób z pieskami, kiedyś to bardziej panowie z czerwonymi nosami się snuli. Jest czysto!
Czwartek: jak w środę - 20 km rower - morsowanie (delikatne 6 minut, bo pojechałam tam na rowerze) - 25 km rower, już po śniadaniu. Dwa malowane kamyki znalazłam i odkryłam, że jest też forma tej zabawy w aplikacji, ale to już coś zupełnie innego.
Piątek: 20 km rower i praca zdalna.
Książka The Blue Hour (jeszcze nie wiem czy ją lubię), film Anora - niezły, ale jak dla mnie to taki, co przykuje moją uwagę, rozbawi, a za chwilę już o nim nie pamiętam..
hanka10
28 grudnia 2024, 08:50Też zauważyłam zmiany w otoczeniu - mniej dekoracji, więcej biegaczy :) szkoda tylko że nie ma śniegu :))
beaataa
28 grudnia 2024, 12:15Ja nie żałuję. Śnieg jest wrogiem roweru!
KropelkaRosy
28 grudnia 2024, 08:37Skarpetki mają i kolor i wzór kubusiowy ☺️ Śliczne są.
kasiaa.kasiaa
28 grudnia 2024, 07:43My też planujemy marcowe górowanie 😊 Ja szukam śniegu i nie widzę 🙈
beaataa
28 grudnia 2024, 08:37To zajrzyj w kamerki tatrzańskie, albo na Śnieżkę 🧐
beaataa
28 grudnia 2024, 08:40Tatry planujesz? My jakieś kółko: Gorce - Pieniny - Gorce. Chyba🤔. I każda noc w innym schronisku = mój sposób ulubiony.
kasiaa.kasiaa
28 grudnia 2024, 09:27My rodzinnie jedziemy na 4 dni do Zakopca, tam gdzie byliśmy wiosną
joavita
27 grudnia 2024, 23:23Pozdrawiam poświątecznie...
beaataa
28 grudnia 2024, 08:37Pozdrawiam😊
kasikkk123
27 grudnia 2024, 20:31Ależ słodkie kubusiowe skarpetki!!! Cudo ❤️ podziwiam talent :)
beaataa
27 grudnia 2024, 21:58Dziekuję😊
kasikkk123
27 grudnia 2024, 20:31Ależ słodkie kubusiowe skarpetki!!! Cudo ❤️ podziwiam talent :)
Milly40
27 grudnia 2024, 19:10Nam się trafilo 3 dniowe okno pogodowe, 3 dni totalnej lampy, choć wczoraj było juź bardzo zimno. Dziś rano Praga szara i bura i w snieżku, za to po drodze świecilo ślońce niemilosiernie wprost w oczy, a mnie płyn do szyb zamarzl, więc jechałam 160 km/h na czuja bo nic nie widziałam. Na szczęscie odmarzł. Ja uwielbiam Brskidu w maju po majówce i w wrzesień/pazdziernik. Zero ludzi a przyroda łaskawsza i kolorowsza.
beaataa
27 grudnia 2024, 19:48No, Ty z pogodą trafiłaś! Mnie się marzy tak po śniegu pochodzić, ale zaskakująco dobrze mi w domu.
Milly40
27 grudnia 2024, 19:59No śnieżek, a wręcz śmieżysko to mi załatwiają Alpy. Tym rzem będzie tu https://youtu.be/XyFJH35UpZw?si=I-Z64_WjVdfGXoYR
zlotonaniebie
27 grudnia 2024, 19:01Nie ma co żałować. Pewnie teraz w górach będzie tłok i hałas, i trudne powroty. Pojedziesz w lepszym terminie:)) Wigilia trochę jakby moja, bo też lubimy się "stroić" na ten wieczór i zawsze mamy żywą choinkę po sam sufit. Teraz już chyba nikt nikogo nie namawia do jedzenia, jakoś tak nawet o tym zapomniałam:).Czy Ty na zdjęciu masz jedną czy dwie czapeczki?
beaataa
27 grudnia 2024, 19:51Jedną, to mój ulubiony model z nessi-sport. Jest z merino, podwójna, można ją na dwie strony nosić. A te tłumy (i ceny) też nas zniechęciły, tak pomijając pogodę,